Minister Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej udzielił wywiadu w popularnym programie telewizyjnym „60 minut”. Tradycyjnie w rosyjskiej narracji Ukraina jest państwem neonazistowskim, ale tym razem Siergiej Ławrow poszedł dalej niż zwykle. Porównał Wołodymyra Zełenskiego do Adolfa Hitlera.
Wydaje się, że narracja nie jest nowa, wręcz jest tradycyjna. Po chwilowej przerwie, gdy rosyjska opowieść o „operacji wojskowej”, która miła zdenazyfikować Ukrainę, zamieniła się walkę z Zachodem, znów wraca „neonazistowski reżim”. Wraca również opowieść o „wielkiej wojnie ojczyźnianej”. Adolf Hitler przed laty stworzył front antysowiecki, który zaatakował ZSRS. Historia lubi się powtarzać.
„Jeśli mówimy o nazistach, to niemieccy naziści, Hitler zjednoczyli większość Europy by napaść i zniszczyć Związek Sowiecki. W tej chwili ta grupa państw (z pewnymi wariacjami) wspiera Zełenskiego, który oczywiście nie jest żadnym Hitlerem, bo to nie on decyduje o działaniach przeciw Rosyjskiej Federacji, a jemu nakazują wykonywać konkretne rzeczy”
Rzecz jasna Związek Sowiecki był jedynie ofiarą państw faszystowskich i ich satelitów. O tym, że ZSRS dokonał agresji na Polskę i inne państwa regionu przed 1941 rokiem, ani słowa. Z tej wizji historii (czy raczej jej zafałszowania) wynika, że Zełenski, podobnie jak niegdyś Hitler, sformował faszystowską międzynarodówkę. Choć siła sprawcza Zełeńskiego nie jest tak duża, jak Hitlera, bo ten pierwszy wykonuje już tylko polecenia, to jednak „stoi tam, gdzie kiedyś stali hitlerowcy”.
Reszta już jest konsekwencją pierwszej tezy – Ukraina to państwo neonazistowskie.
Zatem transparent, pod którym maszeruje nowa faszystowska międzynarodówka, są takie same, to sztandary dywizji SS, to swastyki, które u nich występują nie tylko na flagach i w pochodach po różnych miastach z pochodniami, ale to również swastyka, która widnieje na bransoletkę dowodzącego głównymi siłami, generała Załużnego.
Kiedy przebudziły się demony? Historia uległa wykolejeniu w czasie Majdanu, tu powstał zatruty owoc.
„Co do neonazistowkich korzeni obecnego reżimu, które były wpuszczone w żyzną postmajdanową glebę, to poważniejszy problem, który trzeba rozwiązać, chociaż ja nie mam wątpliwości, że z tymi neonaniztowskimi korzeniami będzie ciężko rozwiązywać problemy występujące na naszym wielkim kontynencie”
To oczywiście oskarżenie skierowane w stronę Zachodu, który upomina Rosję, ale był jednocześnie ślepy, gdy bestia wybudziła się z letargu i wyszła spod skorupy historii.
„Nikt z nich nie jęknął, gdy spalili w Odessie 50 ludzi żywcem. Gdy z tysięcy zabitych przez Zełenskiego zachodnią bronią, gdy nastąpiły poważne naruszenie prawa humanitarnego, co dotyczy jeńców, których z zawiązanym z tyłu rękami zabijali strzałami w głowę, a potem wrzucali do wykopanych dołów”
Opis zbrodni jako żywo przypomina mordy dokonywane właśnie przez sowieckich oprawców. Polskiemu odbiorcy musi kojarzyć się z Katyniem. Wszystko zgodne mechanizmem stosowanym od dziesięcioleci, gdy oprawcy oskarżają innych, w tym swoje ofiary, o bycie oprawcą.
Dodajmy jeszcze cytat: „Ukraina nie powinna być państwem terrorystycznym, którym terroryzuje swoich własnych obywateli” – z ust wysoko postawionego „siłowika” Federacji Rosyjskiej brzmi to jak ponury żart. Ławrow nie precyzuje jaki los spotyka, tych „którzy uważają się za rosyjskojęzycznych bądź Rosjan” z rąk nacjonalistów ukraińskich w obwodzie charkowskim i zaporoskim, „gdy nasze wojska się przegrupowały”. To przecież jasne, skoro Ukrainą żądzą ideowi potomkowie Hitlera, którzy jeńcom ze związanymi z tyły rękami strzelają w potylicę.
W tych kilku cytatach wywiadu Ławrowa zawarte są dwie motywy rosyjskiej narracji: Podobnie jak przed laty ZSRS, teraz Rosja walczy, a właściwie broni się (!) przed faszystowską międzynarodówką – jest zatem ofiarą, a nie agresorem. Ukraina pełni podobną rolę, jak przed laty Niemcy faszystowskie, Zełenski jest zatem nowym Hitlerem. Nie ma jednak mowy o żadnej wielkości. Ukraina przecież to sztuczne. upadłe państwo, a jej przywódca nie tworzy historii, wykonuje jedynie polecenia innych (wiadomo czyje). Zatem zgoda, Zełenski to taki Hitler, tyle że malutki.
Albert Iwański