Minister spraw zagranicznych samozwańczego Naddniestrza Witalij Ignatjew udzielił wywiadu dziennikarzom telewizji Pierwyj Pridnietrowskij. Narracja wyłaniająca się z rozmowy nie zaskakuje niczym nowym.

Militaryzacja Mołdawii

W pierwszych minutach wywiadu pada wiadomość o tym, że do Rumunii przyjechały francuskie czołgi – „nowa partia sprzętu wojskowego”, żeby wzmocnić wojska NATO. Dziennikarze wyrazili niezadowolenie, że w Rumunii jest „coraz więcej i więcej: żołnierzy NATO

Sama Mołdawia jest też częścią tego procesu: -Tam się odbywa wzbudzający zaniepokojenie i niebezpieczny proces, nie jest tajemnicą, że formalnie neutralna i niezależna Mołdawia systemowo współpracuje z NATO – to polityczno-wojskowy sojusz. Oni twierdzą, że to są cele obronne, niemniej to sojusz oparty na celach wojskowych.  Mołdawia w pełnie dostosowuje się do standardów NATO. Odbywają się tam ćwiczenia wojskowe z udziałem NATO – kilka kilometrów od Naddniestrza. Były wypadki, że sprzęt wojskowy wchodził w strefę bezpieczeństwa, czy też w pobliżu tej strefy strzelali, czym wystraszyli mieszkających w pobliżu ludzi – ocenił sytuację Ignatjew.

Pada również kluczowe słowo w narracji około kremlowskiej: – A w tej części powinien być pokój, konstruktywne stosunki, a tu na odwrót strona mołdawska zaopatruje się w broń. Odbywa się militaryzacja Mołdawii, ale pod nazwą wzmocnienia potencjału obronności albo modernizacji armii. 

Milion obywateli Rumunii w mołdawskim wojsku (sic.)

Republika Mołdawii zatem może mieć jedynie agresywne zamiary wobec terytoriów po lewej stronie Dniestru: –Po co Mołdawii wojsko? Ma zamiar walczyć z Rumunią? Mołdawscy wojskowi są szkoleni w Rumunii. Ponad milion obywateli Rumunii służy w mołdawskiej armii. W kim Mołdawii widzi wroga? Może będą zagrażać operacji ochrony pokoju. Może są jakieś plany, żeby siłą coś tu zmienić, obalić status quo, który zapewniał ponad 30 lat pokój na obydwu brzegach Dniestru.

Władze w Kiszyniowie są bezsprzecznie zawsze winne złych relacji z Tyraspolem: -Oni całe życie prowadzili walkę z mieszkańcami, z ludem, ludźmi, obywatelami Naddniestrza. Ponieważ cierpią ludzie. Wszystko to jest skierowane w pierwszy rzędzie przeciwko ludziom. Oczywiście w ten sposób chcą wywołać społeczne napięcia, niepewność. Oni nie widzą z Naddniestrzu ludzi, których prawa należy szanować, nie mówiąc o tym, że swoich też tak traktują.

Piromani z Kiszyniowa

Częstym motywem w narracji Tyraspola jest „zła władza dobrego ludu mołdawskiego”. W kwestii polityki gazowej, w sytuacji gdy Mołdawia nie dostarcza gazu do znajdującej się na terenie Naddniestrza elektrowni GRES (zaspokajającej około 60% zapotrzebowania Mołdawii), nie otrzymuje w zamian energii elektrycznej. Dziennikarz zadaje pytanie „Gdzie jest narodowy interes Mołdawii?”. Nie ma mowy o tym, że 1 października Gazprom ograniczył dostawy gazu 0 30% do Mołdawii, a w listopadzie zapotrzebowanie Mołdawii na gaz wzrosło.

– Naród Mołdawii też powinien zadać to pytanie – skwitował pytanie Iganatjew, dodając później — To polityczna piromania władz Mołdawii.

– Czemu polityzują kwestię gazu? – zapytał dziennikarz.

– Oni mają z tym kłopot – polityzują wiele spraw – odpowiedział minister.

Wsparcie zachodu jest cyniczne, ponieważ „zachodni koledzy milczą i udaję, że nie widzą, że to Mołdawia jest źródłem kłopotów w regionie”. I dodajmy jeszcze jeden cytat: „Zachód stara się wspierać Mołdawię, a Mołdawia w oparciu o to jest coraz bardziej agresywna w stosunku do Rosji”.

Jak zawsze Naddniestrze w przekazie medialnym upatruje źródło swoich problemów w polityce Mołdawii. Czarnym charakter, jak zawsze jest ten sam – władze w Kiszyniowie. O tym, że rozgrywa się na wschodzie wielka wojna, która udowodniła, że nikt nie może czuć się bezpiecznie w regionie… ani słowa. Zarzut, że Kiszyniów politykuje kwestię surowców energetycznych u kogoś, kto przez trzy dekady korzystał z politycznego traktowania dostaw gazu przez Rosję, nie wymaga komentarza.

Albert Iwański