Jednym z głównych celów rosyjskiej propagandy jest Pakt Północnoatlantycki. Nie może to dziwić ponieważ to właśnie NATO stanowi największą przeszkodę dla moskiewskiego imperializmu. Jest też głównym „hamulcowym” kremlowskiej ekspansji w kierunku zachodnim. Stąd próby upartego podważania przez promoskiewskie media i trolli zwartości Paktu i przekonania o jego sprawności wśród zachodnich społeczeństw. Można zauważyć, że niestety uparte przekazywanie tego typu treści zaczyna przynosić pewne rezultaty.
Kremlowskie przekazy propagandowe na temat NATO można podzielić na dwie zasadnicze grupy, mające odrębne cele. Pierwsza z nich obejmuje wiadomości kierowane do odbiorcy wewnętrznego – rosyjskiego i białoruskiego. Pakt Północnoatlantycki prezentowany jest w nich jako złowroga potęga zagrażająca Moskwie i Mińskowi. To inspirator niemal wszelkich knowań skierowanych przeciw Rosjanom i siedlisko „rusofobii”, potencjalny sprawca III wojny światowej. Jest odpowiedzialny za wybuch i utrzymywanie wojny w Ukrainie. A nawet to on w rzeczywistości walczy w niej z Rosją, zaś Ukraińcy są tylko wykonawcami poleceń płynących z zewnątrz i „mięsem armatnim” Paktu. Mało tego, żołnierze NATO rzekomo walczą na froncie, obsługując skomplikowany sprzęt dostarczony z Zachodu i stanowiąc wyborowe oddziały, rzucane na najbardziej newralgiczne odcinki. Celem takich kłamliwych przekazów jest rozbudzenie w Rosjanach (a także Białorusinach) syndromu oblężonej twierdzy, zagrożonej atakiem i dlatego muszącej się konsolidować wokół naczelnych władz w Moskwie. Poza tym łatwiej wytłumaczyć własnemu społeczeństwu porażki ponoszone na froncie tym, że rosyjska armia „walczy z całą potęgą NATO”, niż z dużo słabszą Ukrainą.
Zupełnie inną narrację prokremlowscy propagandyści prezentują na zewnątrz, w stosunku do poszczególnych krajów należących do Sojuszu Północnoatlantyckiego. W ich przypadku wzmacniane są tendencje izolacjonistyczne, zaś sam Pakt jest przedstawiany jako narzędzie słabe, nieskuteczne i zbędne. Ma to służyć rozbiciu jego spoistości oraz ograniczeniu siły NATO na jego flance wschodniej. Stąd zdecydowane poparcie dla kandydatury na prezydenta USA Donalda Trumpa, mającego poparcie sił izolacjonistycznych w Stanach Zjednoczonych i zapowiadającego ograniczenie udziału tego kraju w Sojuszu Północnoatlantyckim.
Podobna narracja stosowana jest również w przypadku Polski. Prokremlowska propaganda stara się ukazać Sojusz jako „iluzoryczną siłę”, niezdolną do podejmowania wspólnych działań, a przede wszystkim obrony naszego kraju. Kwestionowana jest realna możliwość wykorzystania art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, mówiącego o pomocy wzajemnej członków Sojuszu w przypadku zbrojnej napaści. Prorosyjskie ośrodki twierdzą, że w przypadku inwazji rosyjskiej Polska zostanie pozostawiona zupełnie sama sobie. Przywołują często w tym celu analogię do „zdrady Zachodu” z września 1939 roku, chociaż ze źródeł historycznych wynika, iż Francja i Wielka Brytania nie miały wówczas realnie sił, aby pomóc naszemu krajowi, o czym polskie władze w znacznej mierze widziały. W prokremlowskich przekazach powtarza się postulat opuszczenia przez Polskę NATO, wycofania z terytorium naszego kraju wojsk Sojuszu i przyjęcia „szwajcarskiej” neutralności, z zachowaniem dobrych stosunków z Moskwą.
Prokremlowska propaganda usiłuje rozbić również jedność NATO, kolportując przekazy skierowane przeciwko naszym poszczególnym sojusznikom. Dotyczy to przede wszystkim Stanów Zjednoczonych i Niemiec. Polska jest w tym kontekście ukazywana jako „marionetka USA”, która utraciła suwerenność i zostanie wciągnięta przez amerykańskie intrygi w III wojnę światową. W przypadku Niemiec prokremlowskie portale i agenci wpływu imputują chęć dokonania przez to państwo kolejnego rozbioru Polski, raz wspólnie z Ukrainą, innym razem we współdziałaniu z Rosją. A nie możemy zapominać, że mimo przeciwstawnych interesów w wielu dziedzinach, w kwestii bezpieczeństwa mamy z Niemcami w znacznej mierze wspólne dążenia – zachowanie stabilności w Europie Środkowej.
Zbliżone przekazy coraz częściej pojawiają się w polskiej sferze publicznej również ze strony osób, które trudno byłoby posądzać o prorosyjskie sympatie. Przykładem może być jeden z odcinków „Historii realnej”, popularnego kanału youtube’owego, mającego – na początek listopada 2023 roku – ponad 580 tys. subskrybentów. W rozmowie jego twórcy Piotra Zychowicza z popularnym geopolitykiem Jackiem Bartosiakiem padają tezy zbliżone do tych spotykanych w rosyjskiej propagandzie. Dotyczą one: nieskuteczności kolektywnego systemu bezpieczeństwa, jakim jest NATO, rzekomej fikcyjności art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, konieczności odpierania przez Polskę potencjalnego ataku samodzielnie wobec indolencji Sojuszu, który posiada jedynie właściwości odstraszające, a nie realny potencjał obronny. Można na tym przykładzie zauważyć, że sączona permanentnie propaganda rosyjska może być skuteczna nawet wobec osób na pozór na nią uodpornionych. Dlatego konieczne jest ciągłe zwalczanie kremlowskie dezinformacji na każdym jej poziomie.
Wprawdzie Pakt Północnoatlantycki nie jest instytucją idealną, ale stanowi on głównego gwaranta bezpieczeństwa Polski. Nie istnieją obecnie przesłanki o jego nieskuteczności, zwłaszcza wobec szerokiej pomocy NATO dla Ukrainy, która nawet nie należy do Sojuszu. Jest to tym bardziej istotne, iż nasz kraj jeszcze przez lata nie będzie w stanie samodzielnie skutecznie obronić się przed ewentualną agresją. Oczywiście przynależność do NATO nie oznacza, iż musimy biernie zdawać się wyłącznie na czynniki zewnętrzne w kwestii naszego bezpieczeństwa. Bowiem siła sojuszu nie leży tylko w jego trwałości, ale również w potencjale jego poszczególnych członków. Stąd wynika konieczność stałego zwiększania naszej siły militarnej, zwłaszcza że leżymy na jednym z głównych kierunków ewentualnej rosyjskiej agresji.
MT