Polska jest jednym z krajów europejskich, wobec których prowadzona jest wojna informacyjna Federacji Rosyjskiej. Wojna ta stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa nie tylko narodowego, ale i społecznego. Wrogie działania realizowane są za pomocą dezinformacji oraz zmanipulowanego przekazu treści opartych na komponencie emocjonalnym skierowanym do określonych grup odbiorców. W ostatnim czasie w rosyjską walkę informacyjną przeciwko RP aktywnie włączył się też reżim w Mińsku. Wyraźnie widać, że narracje te mają na celu budowanie konkretnego przekazu, który jest zbieżny z rosyjskimi celami. Czy polskie służby specjalne dezinformacyjną aktywność Federacji Rosyjskiej uważają za jedno z poważnych zagrożeń dla bezpieczeństwa naszego kraju? Między innymi to pytanie zadaliśmy Stanisławowi Żarynowi, rzecznikowi ministra-koordynatora służb specjalnych.
– Rosyjska walka informacyjna przeciwko Polsce na pewno jest jednym z poważnych zagrożeń, a jednocześnie wyzwań dla polskiego państwa. Na rosyjską dezinformację trzeba bowiem patrzeć szerzej – jest ona elementem agresywnej postawy Rosji wymierzonej w inne państwa, szczególnie kraje NATO-wskie. Działania informacyjne są dla Kremla jednym z elementów prowadzonej polityki międzynarodowej. O tym mówią również formalne dokumenty Federacji Rosyjskiej, doktryny działań wojennych czy informacyjnych, które wskazują, że ataki propagandowe, dezinformacja, działania w cyberprzestrzeni, czyli cyberprzestępczość, to są te metody oddziaływania, które Federacja Rosyjska dopuszcza i stosuje w polityce zagranicznej.
Jaka jest paleta środków stosowanych przez Federację Rosyjską w kampanii dezinformacyjnej? Czy są to stałe elementy?
– Możemy mówić o pewnych stałych narracjach, którymi Rosja oddziałuje na kraje Zachodu metodami informacyjnymi. Jednak Rosja realizuje również nieoczywiste scenariusze, które trudniej identyfikować. Sięga także po różnorodne metody. Z jednej strony stosuje dezinformację, działania propagandowe, ale również działania na szczeblu politycznym, formalnym. Metody „miękkie” uzupełnia metodami „twardymi”, jak na przykład testowanie procedur w krajach NATO-wskich przy okazji prowokacji w powietrzu i na morzu, przy okazji działań militarnych jak na przykład ostatnia koncentracja wojsk wokół Ukrainy, którą możemy również rozpatrywać jako akcję psychologiczno-informacyjną. Ostatnio mamy do czynienia z incydentami o charakterze prowokacji przeciwko Polsce w obszarze związanym z Nord Stream 2. Rosja stosuje szeroką paletę działań, jej częścią są działania o charakterze stricte dezinformacyjnym, ale zaznaczam – musimy to wszystko widzieć w szerszym planie.
W temacie działań dezinformacyjnych na tym obszarze zaczął też funkcjonować Mińsk. Jakie treści są propagowane na Białorusi?
– Ostatnio działania propagandy Mińska i Rosji mocno się ujednoliciły. To, co obserwujemy od kilku miesięcy, to silne działania dezinformacyjne i propagandowe również ze strony Mińska, które, podobnie jak działania Kremla, mają na celu głównie wywarcie wrażenia, że to reżim w Mińsku jest tym miejscem i tą władzą, która ma szanse uchronić społeczeństwo białoruskie przed wyimaginowanym wrogiem z Zachodu. W ostatnich miesiącach propaganda białoruska częściej sięga po bardzo podobne chwyty, które obserwujemy w rosyjskich działaniach propagandowych. Słyszymy, że Polska ma zamiar zająć część terytoriów białoruskich, czy rozpocząć działania wojenne przeciwko Białorusi. Mieliśmy do czynienia nawet z tak absurdalnymi oskarżeniami jak to, że władze Polski i USA planowały zamach na prezydenta Łukaszenkę. Tego typu działania idą w tym samym kierunku, co działania propagandy rosyjskiej – w obu przypadkach próbuje się wytworzyć obraz wroga na Zachodzie po to, żeby móc jednoczyć, czy koncentrować społeczeństwo wobec władzy i z drugiej strony uzasadniać opresyjność wobec własnego społeczeństwa. Mińsk i Moskwa przekonują, że bez silnego „centrum dowodzenia” świat Białorusinów czy Rosjan „rozszarpie”.
Czy propagandziści sięgają po groźby?
– Mamy publicznie znane świadectwa osób, które były dotknięte tego typu działalnością. Można tu wspomnieć chociażby Jessicę Aro, która w Finlandii zaczęła badać sposób funkcjonowania rosyjskich farm trolli. W swoich wypowiedziach i w książce przytacza szereg przykładów agresji, jaka ją spotkała w czasie prowadzonej przez nią pracy. Możemy powiedzieć, że rosyjskie działania informacyjne, które są i na co dzień służą do prowadzenia dezinformacji, mogą posłużyć do tego, żeby atakować konkretnych ludzi, którzy są przez Kreml uważani za zagrożenie. To dla Rosji żaden problem, szczególnie, że przecież znamy przykłady z ostatnich lat, które pokazują, że Kreml sięga po bardzo agresywne metody, łącznie ze zlecaniem zabójstw, przeciwko osobom zagrażającym interesom Moskwy. Rosja użyła również broni biologicznej. Tego typu działania były identyfikowane przez różne państwa Europy Zachodniej. Są to działania mające na celu próbę zaszczucia lub wyeliminowania konkretnych osób. Wysyłanie gróźb, czy inne formy zastraszania? To nie jest dla Kremla problemem.
SzyMon