Odpowiedzią Unii Europejskiej, czy szerzej państw Zachodu, na rosyjską agresję przeciwko Ukrainie i aneksję Krymu w 2014 roku była polityka wprowadzania sankcji. Od samego początku głos Zachodu w tej sprawie nie był jednomyślny, a część państw wręcz prowadziła podwójną grę – z jednej strony wspierając część działań sankcyjnych, a z drugiej wspierając własne firmy na rynku rosyjskim, czy wprost na terenie okupowanego Krymu. Przykładem podwójnego standardu wartości stała się niewątpliwie budowa gazociągu Nord Stream 2. Polska i Ukraina od początku wskazywały, że to właśnie ta inwestycja ma kluczowe znaczenie dla Rosji i wbrew zapewnieniom Niemiec nie ma charakteru przede wszystkim ekonomicznego, lecz polityczny. Niestety Niemcy, które często wręcz nadają ton polityce UE, zbyt ugrzęzły w powiązaniach polityczno-personalno-biznesowych i nie były w stanie przerwać tej inwestycji. Polska stale w tej sprawie prowadzi aktywną politykę międzynarodową, czasami zresztą bardziej jednoznaczną niż sama Ukraina, która w ogóle powinna być najbardziej żywotnie zainteresowana zablokowaniem tej inwestycji.
Ważnym wsparciem dla polskich działań stały się amerykańskie naciski w tej sprawie na Niemcy.
Zaskakującym może wydawać się fakt, że pomimo ewidentnych faktów rosyjskiej polityki gwałcenia norm międzynarodowych Niemcy stopniowo zaczęły ocieplać swoje relacje z Putinem. Jednak dopiero otrucie głównego przeciwnika Putina Aleksandra Nawalnego w sierpniu tego roku z wykorzystaniem nowiczoka, który jest faktycznie elementem rosyjskiego arsenału broni chemicznej, spowodowało, że pojawiła się realna szansa na zablokowanie tej niemiecko-rosyjskiej inwestycji.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu inwestycja ta natrafiła na opór też wśród niemieckiej opinii publicznej. Fakt ten został wykorzystany przez polską dyplomację i 13.09.2020 roku na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung pojawił się artykuł szefa polskiego rządu Mateusza Morawieckiego wprost wzywający Niemcy do rezygnacji z Nord Stream 2.
Premier polskiego rządu wprost stwierdza, że obecna sytuacja w Europie Wschodniej wyleczyła nas z iluzji, że pokój i demokracja są nam dane raz na zawsze. Podobnie jak i we wcześniejszym jednoznacznym swoim wpisie na Twitterze wskazuje wspólny mianownik towarzyszący sianiu destabilizacji w naszym regionie świata i nazywa go wprost: to Rosja. Morawiecki wymienia inspirowane i realizowane przez ten kraj działania: zabójstwa dziennikarzy i dysydentów, wtrącanie się w procesy wyborcze, próby zamachów stanu i wzniecanie konfliktów regionalnych i militarnych. Morawiecki wymienia również inne zbrodnie, w których rosyjskie służby niezdarnie ukrywały, a czasem wręcz manifestowały swoją obecność: zabójstwo Aleksandra Litwinienki w Wielkiej Brytanii w 2006 r., morderstwo Anny Politkowskiej w tym samym roku, zastrzelenie Borysa Niemcowa w Moskwie w 2015 r., zamach na Siergieja Skripala z użyciem broni chemicznej w 2018 r., zamach w berlińskim Tiergarten w 2019 r. i wreszcie usiłowanie zabójstwa Aleksieja Nawalnego.
Szef rządu RP wskazuje, że Rosja prowadzi wojnę informacyjną i hybrydową, której obiektem są państwa i jednostki. Jednak nie wystarczy już dzisiaj diagnozowanie tego stanu, ale należy podjąć konkretne działania co do dalszej współpracy politycznej, gospodarczej i energetycznej z Moskwą.
Morawiecki przypomina, że budowa Nord Stream 2 narusza wewnętrzną politykę energetyczną UE a rurociąg uzależnia Europę od dostaw rosyjskiego gazu. To daje też środki finansowe rosyjskim oligarchom, a Rosji realną możliwość wpływania na działanie jednego z najważniejszych gospodarczo i politycznie partnerów UE i NATO – Niemiec.
Polski polityk wskazuje również, że na niemieckiej arenie pojawiły się nazwiska polityków, którzy nie chcą firmować takiej współpracy z Kremlem.
Premier Mateusz Morawiecki kończy swój artykuł jednoznacznym apelem: „W Europie potrzebujemy odwagi i przywództwa, a nie pobłażania agresywnym działaniom Moskwy. Ten moment przypada w czasie, gdy Niemcy sprawują prezydencję w Radzie UE, a Komisji Europejską kieruje kobieta, która wcześniej była członkinią rządu Niemiec. Potrzebna jest solidarność [..]”
Źródło: Frankfurter Allgemeine Zeitung/ PB
Fot. flickr.com
Polub nasz profil na:
Twitterze: https://twitter.com
Instagramie: https://www.instagram.com
Facebooku: https://www.facebook.com
Telegramie: https://t.me/Stopfakepl