Źródło: Jewhenija Tiuchtenko, Крым.Реалии (Krym.Realia)
Oryginał publikacji znajduje się na stronie internetowej Радіо Свобода (Radio Swoboda)
Radio Swoboda kontynuuje cykl materiałów na temat propagandy prokremlowskiej w krajach Grupy Wyszehradzkiej (V4). Jedna z publikacji dotyczy Polski.
„Rosjanie mają w posiadaniu m.in. polskie strony internetowe, lecz jest tego bardzo mało. Polskie środki masowego przekazu nie korzystają z tego rodzaju informacji” – zaznacza Kościński.
Jego zdaniem propaganda rosyjska ma wpływy także w innych krajach Europy ponieważ jest bardzo dobrze finansowana.
Ekspert skomentował również negatywne materiały prasowe na temat integracji europejskiej Ukrainy. Jak mówi: „była historia, że jak tylko Ukraina wejdzie do Unii Europejskiej, to przyjdą Polacy i powiedzą, iż powinni otrzymać ziemie we Lwowie czy Odessie”.
Zdaniem Kościńskiego taka propaganda może mieć wpływ na pewną część Ukraińców, ponieważ korzysta z prostych sformułowań: „Jest to takie proste: przyjdą i wezmą. UE chce odebrać wam coś, a nic nie dawać w zamian. Propagandy Unii Europejskiej nie ma” – kontynuuje ekspert.
Informator z Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce uważa, że propaganda rosyjska w tym kraju nie działa, nie ma jej w polskich środkach masowego przekazu. Według niego „polskie media i społeczeństwo są odporne na tego typu działania w środkach masowego przekazu. Uważam, że Polska jest najbardziej trudnym krajem dla propagandy rosyjskiej. Nie przenika ona daleko, nawet jeżeli zaistnieje” – twierdzi.
Powód? Doświadczenie historyczne w stosunkach między Polską a Rosją. W innych krajach Unii Europejskiej sytuacja jest inna – uważa.
„Jeżeli spróbujecie sprawdzić prasę we Włoszech, Niemczech, czy innych krajach, zbyt dalekich od realiów na Ukrainie i w Rosji, oraz nieposiadających tak bliskiego doświadczenia historycznego, to moim zdaniem, znajdziecie mnóstwo sfalsyfikowanych historii wspieranych przez propagandę rosyjską – na przykład temat konfliktu na terenach Donbasu, a w Polsce coś takiego nie istnieje. Myślę, że jest to jedyna istniejąca wspólna „zgoda” zarówno polityczna, jak i medialna – jeżeli jest informacja z powołaniem na źródła rosyjskie, trzeba ją zweryfikować 3, 4 a nawet 5 razy” – dodaje.
Korespondent Radia Swoboda podał kilka przykładów sfałszowanych informacji na temat Ukraińców w Polsce masowo rozpowszechnianych przez media rosyjskie: historia o rzekomym pobiciu ukraińskiej uczennicy w Polsce (jak się okazało, dziewczynka nie była Ukrainką), oraz historię o tym, jak mężczyznę z Ukrainy Zachodniej, który przyjechał do pracy w Polsce oblano benzyną i podpalono. Lecz nagłówki o umyślnym podpaleniu nie znalazły potwierdzenia.
Osoba z Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce uważa, że nawet jeżeli jakieś historie napięć pomiędzy Polakami a Ukraińcami są realne, to nie są one regułą. „Jak ktoś został pobity, nie znaczy to, że jedna narodowość atakuje drugą”. Zdaniem informatora są to problemy niewielkich grup ludzi i jeżeli przytrafiają się historie tego typu – to nie są one przemilczane w polskich mediach, oraz, że takie działania nie są popularne. Natomiast osoby, które coś takiego popierają, są potępiane. „To jest życie. Czasami coś takiego się niestety zdarza. Nie ważne, czy jest to osoba z Ukrainy, czy np. z Wielkiej Brytanii – to nie ma znaczenia” – podkreśla.
Zdaniem byłej ambasador Polski w Rosji – Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, jednym z podstawowych akcentów kampanii rosyjskich informacji fejkowych w Polsce jest eskalacja konfliktu pomiędzy Polakami a Ukraińcami.
„Przekonywanie Polaków do pozytywnego odbioru Rosji i zmiany stosunku do wojny na terenie Donbasu nie ma szans” /Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz/
„Rosja nie inwestuje dużo w obecność informacyjną w Polsce. Jeżeli jest ona tu obecna, to główny wysiłek kładzie na zaostrzenie konfliktu pomiędzy Polakami a Ukraińcami. Jest to podstawowy akcent rosyjskiej kampanii sfałszowanych informacji. Rosjanie są świadomi tego, że nie mają szans przekonać Polaków do pozytywnego odbioru Rosji i zmiany naszego stosunku do wojny na terenach Donbasu” – uważa była ambasador Polski w Rosji.
Dyrektor polskiego biura Atlantic Council – Michał Kobosko opowiada o tym, jak swego czasu jedna z rozgłośni w Polsce transmitowała programy Radia Sputnik. „Dlaczego to robili? Nie dlatego, że są prorosyjscy, ale dlatego, że potrzebowali pieniędzy. Dla nich nie było żadnej różnicy, kto im je daje” – mówi Kobosko i dodaje, że „na Facebooku jest strona «Rosyjska V kolumna w Polsce» zajmująca się dezawuowaniem propagandy rosyjskiej, lecz zajmuje się tym osoba prywatna, a nie jakaś organizacja państwowa”.
Źródło: Jewhenija Tiuchtenko, Крым.Реалии (Krym.Realia)
Artykuł został przygotowany w trakcie wyjazdu szkoleniowego przy wsparciu «Miedzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego» oraz «New Europe Center».