Państwo nieuznawane ze stolicą w Tyraspolu było do niedawna uznawane za miejsce, z którego może zostać podjęty atak na obwód odeski. Druga faza agresji rosyjskiej po 24 lutego uzmysłowiła światu, że siły rosyjskie nie stanowią zagrożenia dla Ukrainy. Tymczasem w narracji naddniestrzańskiej, to ten twór może być celem ataku sąsiadów.
Mitem założycielskim parapaństwa była „wojna obronna” z władzami w Kiszyniowie z 1992, a zwłaszcza zacięte walki w Dubosarach i w Benderach. O rozstrzygnięciu konfliktu ostatecznie zdecydowała sowiecka (a potem rosyjska) 14 Armia pod dowództwem gen. Aleksandra Lebiedzia. Sama „wojna obronna” stała się w propagandzie mini „wojną ojczyźnianą” z całym bagażem skojarzeń historycznych kolejnego rozdziału historii „walki z faszyzmem”.
Pomimo uregulowania w wielu aspektach stosunków z władzami w Kiszyniowie, zagrożenie mołdawskie jest centralnym miejscem naddniestrzańskiej retoryki, jednocześnie Rosja – „gwarantem pokoju”: – Mołdawia do dziś nie pokajała się przez narodem Naddniestrza i jednocześnie czyni przeszkody w pokojowym życiu. Za tą bezkarnością kryje się zagrożenie nowej, krwawej agresji, przelewu krwi. Tylko dzięki Rosji jest zachowany pokój – powiedział w Rosji główny przedstawiciel Naddniestrza w 2021 roku Leonid Manakow.
Naddniestrze nie jest źródłem zagrożenia dla Mołdawii i Ukrainy – utwierdzają w tym przekonaniu mieszkańców enklawy publikowane w mediach sondy uliczne i rozmowy z artystami, którzy podkreślają, że lud Naddniestrza to ludność nastawiona pokojowo i absolutnie nie może być agresorem. Tymczasem polityka sąsiadów może mieć ostrze wycelowane w Tyraspol, jak na przykład umowa Mołdawii z Frontexem, który pomaga kontrolowaniu przypływu uchodźców wojennych z Ukrainy. Autor Wiadomości Naddniestrza [Nowosti Prydnistrowia] sugeruje, że pojawienie się niemołdawskich oficerów służb granicznych może stworzyć precedens i otworzyć „furtkę” napływu mundurowych na granicę z Naddniestrzem, może nawet z samej Rumunii. To ostanie państwo należy w miejscowej propagandzie do „trójki zła”. Knowania przeciw Naddniestrzu są zazwyczaj czynione przez Stany Zjednoczone/NATO, Brukselę i Rumunię. Ostanie państwo, sojusznik Niemiec w czasie II wojny światowej znakomicie wpisuje się w narrację „walki z faszyzmem”. Jednym tchem w tekstach są przypominani okupanci niemiecki i rumuński z czasów „wielkiej wojny ojczyźnianej”.
Andriej Safanow, politolog i deputowany tak zwanej Rady Najwyższej Mołdawskiej Republiki Naddniestrzańskiej napisał na łamach Wiadomości Naddniestrza, że nalegania władz w Kiszyniowie, by rosyjskie wojsko opuściło Naddniestrze, to wykonanie NATO-wskich zamiarów, by zaopatrzone w broń z zachodu wojsko mołdawskie zajęło to parapaństwo.
W okresie, gdy władze w Kijowie były zorientowane na Moskwę lub tkwiły w pozycji „ukraińskiego szpagatu”, Naddniestrze miało dobre relacje z Ukrainą. Ostatecznie skończyło się to w roku 2014.
Do 25 maja zgodnie z dekretem podpisanym przez prezydenta trwa czerwony kolor alertu terrorystycznego. Rozpoczęta pod koniec kwietnia seria aktów terrorystycznych takich jak atak na Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, czy zawalenie wież telewizyjnych podgrzała atmosferę, a wrogiem nr 1 stała się Ukraina. Ekspert w kanale TV Pierwszy Naddniestrzański [Pierwyj Pridniestrowskij] nie miał wątpliwości, że uczestnicy ataku byli wytrenowani w działalności terrorystycznej, a same RPG (ręczne granatniki przeciwpancerne) są niedostępne na terenie Naddniestrza. Samo wysadzenie podstawy anten odbyło się za sprawą trzech grup, które nielegalnie przybyły z Ukrainy. Ponownie miała być zaatakowana sieć łączności radiowej i telewizyjnej – 3 maja dron przyleciał z Ukrainy, by dokończyć dzieła w miejscowości Majak [Maiac – rum.]. Zaplątał się w przewody i atak był nieudany. Również nieudany był kolejny atak dronem w miejscowości Woronkowo. Rzecz jasna też nastąpił z Ukrainy. Miejscowość Kołbasna [Cobasna – rum.], gdzie znajduje się posowiecki arsenał broni, miała być ostrzelana z terytorium Ukrainy.
Seria „aktów terrorystycznych” wygląda na prowokacje samego Naddniestrza (czytaj: służb rosyjskich). Takie też jest stanowisko strony ukraińskiej. Jaki sens miał atak na ministerstwo bezpieczeństwa? Widz przywykły do siermiężnej, sowieckiej narracji chyba nie zadaje sobie takich pytań…
Wedle komentatorów wiele aspektów polityki Kiszyniowa ma swoje źródło z podszeptach, czy wręcz poleceniach Zachodu. Czasem konkluzje są niemal komiczne. Andriej Safanow nie wyklucza, że w Mołdawii zakazano giergiewskich wstążek na polecenie Zachodu, aby „wrogie Rosji państwa tworzyły zwarty front”. Do tego frontu dołączyła Mołdawia z nową siła po wyborze prezydent Mai Sandu. Safanow nie wyklucza też osobistych sympatii prozachodniej prezydent, która powiedziała, że o stojącym w czasie II wojny światowej na czele Rumunii marszałku Ionie Antonescu można zarówno mówić dobrze i źle. Konkluzja jest oczywista: sympatyzująca z faszystowską Rumunią prezydent Mołdawii nienawidzi gieorgiewskich wstążek. A symbol ten w przestrzeni postsowieckiej to świętość.
Prezydent tak zwanej Mołdawskiej Republiki Naddniestrzańskiej, Wadim Krasnosielski powiedział 22 maja w czasie obchodów 30-lecia walk z Mołdawianami w Dubosarach, za naród Naddniestrza z pewnością stanie w obronie niezależności, gdyby zaszła taka potrzeba. Dodał „Planowanie wtargnięcia do Naddniestrza jest niebezpieczne”. Kochający pokój lud Naddniestrza z obawą spogląda ku swoim granicom i zastanawia się „Wejdą? Nie wejdą?”.
Albert Iwański
Screen z YT: Nowosti Pridnistrowia