Faza wojny na pełną skalę w konfrontacji rosyjsko-ukraińskiej przekonująco udowodniła, że główną bronią Kremla jest propaganda. Za jej pomocą władze rosyjskie próbują przeciwdziałać potężnej broni Zachodu, którą otrzymują Siły Zbrojne Ukrainy. Kreml doskonale zdaje sobie sprawę, że wyposażenie ukraińskich obrońców w nowoczesną broń zachodnią jest kluczem do ich zwycięstwa.
Przypomnę, że w przededniu inwazji rosyjskiej na pełną skalę państwa NATO były uzależnione od ocen zachodnich ekspertów wojskowych, którzy nie wierzyli w zdolność Sił Zbrojnych do skutecznego przeciwstawienia się rosyjskiej inwazji. Zachód zakładał, że Ukraina upadnie pod atakami rosyjskich wojsk, dlatego ograniczył pomoc wojskowo-techniczną do dostaw PPK i MANPADS, co z pewnością odegrało pozytywną rolę w pierwszych dniach po 24 lutego. Ukraińscy obrońcy wykazali się umiejętnością opanowania broni i skutecznością rażenia wroga, ale Ukraina potrzebowała potężniejszej broni.
Ukraina otrzymała pierwsze haubice kalibru 155 (czyli standardu NATO) pod koniec kwietnia 2022 roku. Można powiedzieć, że kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego zostały przekonane, że siły zbrojne nie upadną, a broń, którą otrzymały, nie stanie się łatwym trofeum dla rosyjskich najeźdźców. Chciałbym zauważyć, że armia rosyjska zorganizowała prawdziwe polowanie na te próbki broni, wkładając nawet w usta swojego satelity Łukaszenki informację o zdobyciu francuskich haubic Caesar. Jednak z pewnością możemy mówić tylko o zepsutej haubicy M777 („Trzy siekiery”, jak nazywa się ją na Ukrainie), którą zademonstrowano uczestnikom wystawy „Army-2022”, która odbyła się niedawno w Moskwie. Inne rozmowy o sukcesach rosyjskich najeźdźców w zwalczaniu 155-milimetrowych haubic można zaliczyć do kategorii fikcji propagandowej.
Znacznie większą aktywność dezinformacyjną Kremla spowodowało pojawienie się na Ukrainie systemu artylerii rakietowej wysokiej mobilności HIMARS. Choć pierwsze egzemplarze tej broni pojawiły się na uzbrojeniu Sił Zbrojnych Ukrainy dopiero na początku czerwca, udało im się zniszczyć ponad 100 składów amunicji wroga, przeprowadzić precyzyjne uderzenia na Antonowski most i rosyjskie dowództwo wojskowe na okupowanych terytoriach. Choć Siły Zbrojne Ukrainy dysponują nieco ponad dwoma tuzinami HIMARS, ich wpływ na przebieg działań wojennych spowodował wybuch aktywności rosyjskich propagandystów.
Początkowo Komsomołka, która dawno temu z popularnej gazety młodzieżowej stała się głośnikiem kremlowskiej propagandy, donosiła o „wyczynie” rosyjskiego żołnierza, który zakradł się niezauważony i zniszczył 6(!) HIMARS ogniem z karabinu szturmowego. Następnie w raportach RIA Novosti zaczęli mówić o zniszczeniu wyrzutni i jednostki ładującej, chociaż ten typ pocisku przeciwlotniczego go NIE wykorzystuje. Agencje informacyjne RIA Novosti i TASS wielokrotnie donosiły o „przechwytywaniu pocisków HIMARS”, które można nazwać raczej sublimacją niż propagandą. Kulminacją tych wysiłków było oświadczenie sekretarza prasowego Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej Igora Konaszenkowa o zniszczeniu dwóch HIMARS MLRS… na pierwszym piętrze jednego z lokali w Charkowie. Generał porucznik nie wstydził się osobiście publicznie wygłaszać bzdur. Przypomnę, że oficjalni przedstawiciele Sił Obronnych Ukrainy i nasi amerykańscy partnerzy podkreślali, że Rosjanom nie udało się zniszczyć żadnego HIMARS.
Co prawda, poziom cynizmu rosyjskich urzędników okazał się nieosiągalny dla zdrowego rozsądku: pod koniec lipca oskarżyli ukraińskie kierownictwo o wykorzystanie HIMARS-ów do ataku na obóz jeniecki w Ołeniwce, gdzie, przypomnę, 29 lipca w wyniku wybuchu i pożaru zginęło ponad 50 jeńców obrońców Azowstalu. Najeźdźcy nie dostarczyli jednak obiektywnego potwierdzenia swoich słów.
Pragnienie rosyjskich propagandystów jest jasne: próbują zdyskredytować samą ideę dostarczania Ukrainie zachodniej broni. Kreml doskonale zdaje sobie sprawę, że zwiększenie siły ognia Sił Zbrojnych kładzie kres jakimkolwiek sukcesom wojsk rosyjskich. Dlatego strzelają z reaktywnej artylerii propagandowej do nadmiernie łatwowiernych odbiorców informacji.
Jewhen Mahda
Fot. pixabay.com