NATO i obecność wojsk amerykańskich w Polsce to wdzięczny temat rosyjskiej propagandy w naszym kraju. Każdego dnia prowadzone są działania dezinformacyjne, mające na celu osłabienie społecznego poparcia dla projektów zwiększania obecności Amerykanów na terytorium Polski oraz wzmacniania pozycji Polski w sojuszu.
Linie narracyjne są różne, ale sprowadzają się do jednego – Polska powinna budować swoje bezpieczeństwo w oparciu o politykę wielowektorową i wielobiegunową, co oznacza, że stałaby się łatwym celem dla imperialnej polityki Rosji. Niestety do takich działań nawołują nawet politycy. Z trybuny polskiego Sejmu Robert Winnicki z Konfederacji nawoływał, by idąc za przykładem Viktora Orbána zauważyć, że świat jest wielobiegunowy, zatem strategie bezpieczeństwa też należy w ten sposób budować. To, że podobny model nie sprawdził się na Ukrainie, nie przeszkadza politykom w przekonywaniu wyborców, że nam się jednak powiedzie. A może należy się zastanowić, czy przypadkiem z perspektywy tych, którzy nawołują do pozbycia się parasola bezpieczeństwa, którym jest niewątpliwie dla Polski Sojusz Północnoatlantycki, wojna hybrydowa na Ukrainie nie jest dowodem na powodzenie tej polityki. Powiodła się przecież z perspektywy Rosji. Wieloletnie przepychanki na linii Zachód-Wschód spowodowały, że Ukraina w momencie zagrożenia została osamotniona.
Głównymi wektorami rosyjskiej dezinformacji są zatem próby zastraszania Polaków, że budowana w Polsce tarcza antyrakietowa, zwiększenie obecności wojsk amerykańskich w naszym kraju, czy realizacja projektu Fort Trump, to działania ofensywne, stanowiące zagrożenie dla bezpieczeństwa w regionie. Zdaniem propagandystów, wzmacnianie Systemu Obrony Antybalistycznej (BMD) doprowadzi nieuchronnie do wojny z Rosją, i najpewniej spowoduje konflikt nuklearny, w wyniku którego z pewnością śmierć poniosą w pierwszej kolejności mieszkańcy Polski.
Dlatego w minionych tygodniach Rosja bardzo dużo uwagi poświęcała sprawie relokacji wojsk amerykańskich z Niemiec do Polski i budowie tzw. Fortu Trump. W rosyjskiej narracji można wyróżnić kilka faz, identycznie jak u pacjenta, u którego wykryto śmiertelną chorobę.
Jako pierwszą mieliśmy więc fazę zaprzeczenia. Pacjent słyszy diagnozę i jego pierwszą reakcją jest myśl – nie ma takiej możliwości:
Na łamach rosyjskiego portalu rządowego Sputnik, „znany polski polityk i politolog Mateusz Piskorski” – jak nazywa go cytowany portal, a w rzeczywistości lider prokremlowskiej partii „Zmiana”, stwierdził na początku czerwca br. – Od samego początku ten projekt był projektem raczej komediowym z polskiej strony. I dalej: – Ja myślę, że Fort Trump jest jednym z takich mitów, który będzie eksploatowany przez PiS i polityków PiS-u jeszcze długo. Natomiast to nie są sukcesy – to są takie same bajki, jak niegdyś opowiadane przez PiS wielkie plany budowy przekopu przez Mierzeję Wiślaną, które dopiero po kilkunastu latach zaczęły być realizowane.
Tego typu informacje bardzo szybko zostały zdementowane przez ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, która stanowczo zaprzeczyła takim doniesieniom:
Kolejne nieprawdziwe informacje! Negocjacje idą zgodnie z planem! Ich efekty będą jeszcze bardziej imponujące niż pierwotna wizja Prezydenta Donalda Trumpa i Prezydenta Andrzeja Dudy dotycząca amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce.
Kolejnym etapem, który pojawia się w tej sytuacji jest gniew. Najczęściej nie ma on nic wspólnego z agresją. To raczej wewnętrzne emocje targające chorym, które znajdują ujście w solidnym bluzgu:
Dlatego w niedługim czasie na portalu Sputnik pojawiły się teksty, sugerujące, że Rosja jest ofiarą całej sytuacji a NATO, w tym Polska, mogą być uznawane za agresora. To ten solidny bluzg. Trzeba obrazić przeciwnika. Wykorzystano w tej dezinformacji amerykańskiego freelancera, specjalistę od hełmów wojskowych Petera Suciu , który w artykule dla „National Interest” (amerykański dwumiesięcznik o tematyce międzynarodowej, wydawany przez waszyngtoński think tank Center for the National Interest. W lipcu 2015 roku w magazynie ukazał się artykuł Marii Butiny opowiadającej się za poprawą stosunków między Federacją Rosyjską a przyszłą republikańską administracją prezydencką USA. W 2018 roku Butina została aresztowana przez FBI i oskarżona o spiskowanie w charakterze niezarejestrowanego rosyjskiego agenta) napisał, że Rosja ma podstawy, by obawiać się ingerencji NATO, przecież w ciągu ostatnich stuleci kraj był atakowany przez Niemcy, Szwecję, Polskę, Francję, a nawet Stany Zjednoczone. Oczywiście Sputnik nie dementuje tej manipulacji, a wręcz wykorzystuje ją do własnych celów. Cytuje „eksperta”, który uzasadnia Rosyjska imperialna politykę od czasu upadku Związku Radzieckiego:
Jak uważa autor materiału, po zakończeniu zimnej wojny i rozpadzie Związku Radzieckiego Rosja pod wieloma względami jest bardziej narażona w porównaniu z wieloma byłymi satelitami, w tym Polską, Węgrami i Rumunią, a także Czechami i Słowacją, które wchodzą obecnie do NATO. Dlatego nic dziwnego, że Moskwa umacnia swoją armię i flotę, regularnie przeprowadza manewry wojskowe i opracowuje nową technikę wojskową, między inymi czołgi T-14 „Armata” oraz hipersoniczne pociski podwodne.
Rosja jest więc ofiarą, boi się amerykańskiej obecności w regionie, gdyż jest bardziej narażona na ataki niż Polska czy inne kraje będące dawnymi satelitami Związku Sowieckiego, gdyż… przystąpiły do NATO. Wiadomo, że krajów będących w sojuszu USA nie zaatakują. Rosję mogą. To ewidentna taktyka powiązana z gniewem. Pacjent zaklął pod nosem i szuka winnych. Winnych wskazuje amerykański „ekspert”.
Trzecia faza – negocjacje.
W tej fazie pacjenci próbują uzyskać dla siebie najkorzystniejszą formę terapii. Gdy chorobą, która ich dopadła jest nowotwór, negocjują co wyciąć, by ratować życie. Przystępują więc do działań ofensywnych. Wycinamy wszystko.
Były sekretarz parlamentarny w niemieckim Ministerstwie Obrony Willy Wimmer w wywiadzie dla Sputnika podkreślił, że spokojnie patrzy na tę sytuację i wyraził zdziwienie, dlaczego nie chodzi o całkowite wycofanie amerykańskich żołnierzy.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że Willy Wimmer to polityk CDU, którego wypowiedzi i miejsca, w których się wypowiada, zdradzają jego bardzo prorosyjskie nastawienie. Zasłynął m.in. nazwaniem Krymu „Rosyjską perełką”, czy krytyką polityki zagranicznej USA wobec Rosji w kryzysie ukraińskim w 2014 roku. Jest także krytykiem wiodących mediów w Europie Zachodniej, będących w jego opinii „siecią NATO” na Zachodzie.
W marcu 2018 roku niemiecki polityk Sören Herbst zwrócił uwagę na Twitterze, że Wimmer w rzeczywistości pojawia się jedynie w mediach szerzących teorie spiskowe, takich jak KenFM czy stacje rosyjskiej propagandy RT i Sputnik. Tak jest i w tym przypadku.
W opinii Wimmera amerykanie powinni całkowicie wynieść się z Niemiec, bowiem obecne tu wojska amerykańskie od dawna nie mają nic wspólnego z interesami bezpieczeństwa Niemiec i Europy. Zamiast tego służą interesom amerykańskich operacji wojskowych w innych regionach świata. I to nie ma nic wspólnego z NATO. Dlatego dla mnie pytanie brzmi: dlaczego wycofa się tylko 9500 amerykańskich żołnierzy, a nie wszystkich? To pytanie było zadawane przez wiele lat przez ogromną liczbę Niemców.
Jest faza negocjacji jak się patrzy. Zabieracie część wojska? Wynoście się wszyscy, to oczyści sytuację i zlikwiduje palący problem obecności amerykańskich wojsk w Europie. Można będzie spokojnie uznać Sojusz Północnoatlantycki za projekt zakończony, a Niemcy w naturalny sposób odbudują partnerstwo z Rosją.
Partnerstwo z Rosją powinna odbudować także Polska. Tu też na przeszkodzie stoją Amerykanie:
Obecna polityka zagraniczna rządu PiS jest bardzo szkodliwa dla Polski. To jest polityka, którą oceniam bardzo krytycznie. To jest polityka konfrontowania się Polski z Unią Europejską oraz całkowitego podporządkowania się nawet nie tyle Stanom Zjednoczonym, ile personalnie Donaldowi Trumpowi. – powiedział w rozmowie ze Sputnikiem polityk Platformy Obywatelskiej Stefan Niesiołowski. W jego opinii, Polska dobrowolnie ulega różnym kaprysom prezydenta USA. To jest polityka niebezpieczna, dlatego że w przypadku jakiegoś niebezpieczeństwa, to obawiam się, że nikt naszej Polsce – tej, skłóconej z całą Europą, nie będzie bronił. Niesiołowski przekonuje, że w Polsce żadnych amerykańskich baz nie będzie (wypowiedź z 15 czerwca br.), bowiem to jest potwór z Loch-Ness? Pojawia się co jakiś czas, potem ginie. Właśnie taki jest pomysł, żeby wojska amerykańskie szły daleko na wschód czyli żeby robić takie wrażenie, że Polska jest zagrożona od Wschodu. Wydaje się jednak, że ten pomysł robi wrażenie. Niestety, oddala szanse na ocieplenie stosunków polsko-rosyjskich. Zwłaszcza, że nie wszystko tu zależy tylko od strony polskiej.
Skoro nie da się ocieplić stosunków z Rosją, to płynnie przechodzimy do fazy czwartej: depresja. Pacjent poddaje się i uznaje, że choroba go zabije. Nie pomogły groźby, nie pomógł strach, jest apatia.
Antoni Macierewicz stanie przed Trybunałem Stanu? To tytuł artykułu na portalu Sputnik z 16 czerwca 2020 roku. Skoro jednak potwierdzono, że dyslokacja nastąpi, amerykanie oficjalnie potwierdzają budowę Fortu Trump, to niech się wszystko wali, ale chociaż znienawidzonych polityków niech na osłodę pozamykają. Nawet, gdyby to oznaczało, że zamkną go za osłabienie znienawidzonego NATO:
Chaos, uznaniowość przy podejmowaniu decyzji, czystki polityczne, prześladowania, niestety również chore ambicje, to wszystko doprowadziło sytuacji bez precedensu, a mianowicie do osłabienia naszych zdolności obronny. Dlatego zapowiadam, że jeżeli obywatele mi zaufają i zostanę prezydentem RP to wystąpię do Sejmu o postawienie Antoniego Macierewicza przed Trybunałem Stanu – oświadczył kandydat KO na prezydenta. Rafał Trzaskowski zapowiedział także, że jeśli zostanie prezydentem, przeprowadzi audyt bezpieczeństwa narodowego, ponieważ według niego obronność Polski i jej siła w ramach NATO zostały osłabione – czytamy w Sputniku.
Ostatnia faza to akceptacja. Pacjent godzi się z sytuacją i zaczyna podejmować racjonalne decyzje. Zgoda z rzeczywistością może wyglądać następująco:
Niemiecki deputowany: Amerykanie mają prawo wycofywać wojska, szkoda tylko, że nas nie uprzedzili
Wycofanie amerykańskich wojsk nie stworzy ryzyka dla bezpieczeństwa Niemiec, szkoda tylko, że Waszyngton nie uznał za konieczne powiadomienie o tym wcześniej – powiedział w wywiadzie dla RiA Novosti poseł do Bundestagu, członek komitetu międzynarodowego z ramienia frakcji „Alternatywa dla Niemiec” Waldemar Herdt.
Pełna akceptacja faktów. Jednak będzie dyslokacja, jednak nie jest to problem, warto o takich sytuacjach rozmawiać:
Z mojego punktu widzenia zapowiedź częściowego wycofania amerykańskich sił zbrojnych jest suwerenną decyzją rządu USA. Szkoda tylko, że o decyzji takiej rangi nie poinformowano zawczasu. Jednostki wojskowe raczej odgrywają drugorzędną rolę we współczesnej wojnie. Dlatego uważam za mało prawdopodobne, by w przypadku poważnego konfliktu zbrojnego, zważywszy na znaczący arsenał broni jądrowej zarówno na kontynencie europejskim, jak i za granicą, wykorzystanie wojsk było skutecznym środkiem. Zapowiedź wycofania bądź przerzucania wojsk USA nie stanowi jakiegokolwiek ryzyka dla bezpieczeństwa Niemiec.
Brzmi racjonalnie? Zdecydowanie. Dobrze, gdyby tę samą optykę przyjęła Rosja. Bo dla bezpieczeństwa Rosji przerzucenie wojsk USA także nie stanowi jakiegokolwiek ryzyka. Tylko, żeby zrozumieli to propagandyści Kremla, należałoby wymyślić kolejną fazę terapii. Można by ją nazwać: demokratyzacja Rosji. Ale to jak na razie jedynie marzenie.
Wojciech Pokora