Źródło: Ksenia Kiriłłowa, dla DiasporaNews
„Śmierć” i „zmartwychwstanie” dziennikarza Arkadego Babczenki stały się, być może, najczęściej omawianymi wydarzeniami ubiegłego miesiąca. Wraz z radością z faktu, że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zdołała zapobiec zabójstwu na zlecenie i zatrzymać organizatora przestępstwa na gorącym uczynku, coraz więcej osób zadaje sobie pytanie: jak uzasadnione było zainscenizowanie morderstwa i jakie będą skutki uboczne takiej „operacji specjalnej”? Opinie ekspertów sprawdziła dziennikarka – Ksenia Kiriłłowa.
Były urzędnik Pentagonu – Michael Carpenter powiedział w wywiadzie dla ukraińskiej służby Głosu Ameryki, że działania Służby Bezpieczeństwa będą wiązały się z „długofalowymi konsekwencjami, które wpłyną na zaufanie do SBU i ogólnie do instytucji rządowych”.
„Odtąd ludzie będą się wahać. Niestety, następnym razem, gdy wydarzy się tragedia i zostanie zabity dziennikarz lub dysydent, wstrzymają się i zastanowią, czy ta wiadomość jest prawdziwa. I to jest przykra konsekwencja, jeśli weźmiemy pod uwagę perspektywę długofalową” – zauważył.
Carpenter przypomniał także, że Rosja niewątpliwie wykorzysta tę sytuację i podda w wątpliwość prawdziwość zachodnich źródeł informacji jako takich, co jest szczególnie niebezpieczne w czasie, gdy zaufanie do mediów spada.
Przedstawiciel OBWE ds. wolności mediów, Harlem Desir również skrytykował decyzję władz ukraińskich o inscenizacji śmierci Arkadego Babczenki.
„Cieszę się, że Arkadij Babczenko żyje, ale nie pochwalam decyzji o rozpowszechnianiu fałszywych informacji. Obowiązkiem państwa jest dostarczenie społeczeństwu prawidłowych informacji” – zauważył na swoim koncie na Twitterze.
Jeszcze dosadniej sytuację skomentowały stowarzyszenia dziennikarskie. Sekretarz generalny „Reporterów bez granic” Christophe Deloire wyraził oburzenie inscenizowaniem zabójstwa, nazywając go „manipulacją ukraińskiej służby specjalnej w wojnie informacyjnej”.
„Jest to zawsze bardzo niebezpieczne, aby państwo bawiło się faktami za plecami dziennikarzy” – przestrzegł. Z kolei nowojorski Komitet Ochrony Dziennikarzy zauważył, że inscenizując morderstwo rosyjskiego opozycyjnego dziennikarza, ukraiński rząd „podważył zaufanie do siebie”.
Z drugiej strony, amerykańscy specjaliści ds. bezpieczeństwa przypominają: inscenizacja skutecznego zamachu była używana przez organy ścigania różnych krajów do wykrywania przestępstw na długo przed pojawieniem się propagandy i fake’owych wiadomości w ich nowoczesnej formie, a to, że zbiegło się to ze szczytem wojny informacyjnej nie jest powodem do porzucenia sprawdzonych metod w zakresie gromadzenia materiału dowodowego. Swoimi dowodami podzielili się w komentarzach do naszej strony.
„FBI stosowało kiedyś tę samą technikę podczas dochodzenia w sprawie grupy białych suprematystów, którzy nazywali siebie Zakonem (The Order). Była to organizacja terrorystyczna nacjonalistów, którzy między innymi uprawiali rozbój i rabowali banki. Na ich koncie było kilka morderstw – w tym żydowskiego dziennikarza radiowego Alana Berga i jednego z członków ich gangu. W przypadku Babczenki ofiarą był dziennikarz, który miał działać niezależnie od rządu. Tutaj, jeśli odłożymy manipulację faktami, próba zabójstwa była prowokacją ze strony Rosji, nie Ukrainy. Osobiście uważam, że krytyka w tym przypadku nie jest uzasadniona, a w przeważającej części pochodzi z Rosji” – twierdzi były agent FBI z 27-letnim doświadczeniem Andrew Bringuel.
Inny były agent FBI, który spędził na służbie 31 lat, Myron Fuller, uważa, że podobne operacje są zasadniczo uzasadnione, chociaż nie wyklucza, że w tym przypadku mogą wystąpić skutki niepożądane.
„Chwilowe cierpienie w zamian za większe dobro jest uzasadnionym wyborem, a wykrycie morderstwa i określenie dokładnego mechanizmu jego wypełnienia, tak jak było w tym przypadku, jest niewątpliwie korzystne dla bezpieczeństwa publicznego i stabilności w ogóle” – powiedział.
Podobną opinię podzielają weterani amerykańskiego wywiadu.
„Uważam, że było to uzasadnione. W tym przypadku ważne było, aby służby specjalne miały możliwość zebrania wszystkich informacji związanych z morderstwem na zlecenie. Mam nadzieję, że jeśli kiedykolwiek stanę się celem morderców, Ukraińcy zrobią to samo dla mnie. Organizując tę inscenizację, byli w stanie udokumentować całą operację od początku do końca. Jest to szczególnie ważne, biorąc pod uwagę, że nie jest to ostatni raz, kiedy słyszymy o Rosjanach zlecających morderstwo na dziennikarzach” – wyjaśnił emerytowany oficer CIA, Christopher Bergers.
„Jest to uzasadnione w przypadku, gdy ważne jest zebranie dowodów przestępstwa. Zabójca wyraźnie zgodził się na współpracę ze służbą bezpieczeństwa, aby pomóc złapać tych, którzy zlecili i zapłacili za zabójstwo” – zgodził się z kolegą inny były pracownik CIA z prawie 30-letnim doświadczeniem, John Sipher.
Z kolei strona internetowa Mediazona opublikowała kompilację najbardziej znanych w rosyjskiej praktyce przypadków, kiedy inscenizacje ze sztuczną krwią ratowały życie potencjalnym ofiarom zabójców. Wykaz takich przypadków w samej Rosji jest dość imponujący, ale żaden z nich nie miał takiego rozgłosu, jak sprawa Babczenki.
Źródło: Ksenia Kiriłłowa, dla DiasporaNews