23 czerwca 2021 r., wodami terytorialnymi Ukrainy przepływał niszczyciel brytyjskiej Królewskiej Marynarki Wojennej HMS Defender. Okręt wypłynął z portu w Odessie, gdzie na jego pokładzie Wielka Brytania i Ukraina uzgodniły współpracę przy odbudowie ukraińskiej floty czarnomorskiej częściowo zniszczonej i ograbionej, a częściowo skradzionej przez Federacje Rosyjską po aneksji Krymu w 2014 r. Królewski niszczyciel płynął przez wody Morza Czarnego do Gruzji, kraju który w 2008 r. został podstępnie zaatakowany przez putinowskie wojska. Ukrainę i Gruzję łączy też pragnienie wstąpienia do NATO, a Wielka Brytania przez obydwa kraje jest traktowana jako wyjątkowo ważny sojusznik.
Około południa, na wysokości krymskiego Przylądka Fiolent (krym. Felenk Burun) rosyjskie okręty i samoloty próbowały zmusić brytyjski okręt do zmiany kursu. Rosjanie twierdzili, że wpłynął on na rosyjskie wody terytorialne. Według rosyjskich źródeł o godzinie 12:06 i 12:08 rosyjski patrol graniczny oddał strzały ostrzegawcze. O godzinie 12:19 rosyjski samolot Su-24M wykonał zapobiegawcze bombardowanie na kursie brytyjskiego niszczyciela.
Rosyjskiej wersji zaprzeczają informacje strony brytyjskiej. Przede wszystkim Brytyjczycy konsekwentnie twierdzą, że przepływali ukraińskimi wodami terytorialnymi (które Rosja po aneksji Krymu uważa za swoje), a na trasie okrętu nie padły żadne strzały, ani nie zrzucono bomb.
Rosjanie zirytowani takim postawieniem sprawy opublikowali nawet film, na którym widać, że jeden z ich okrętów prawdopodobnie faktycznie strzela, ale trudno stwierdzić, czy Brytyjczycy to w ogóle widzieli, a jeśli tak, to czy może po brytyjsku ten fakt zignorowali. Na pokładzie Defendera był korespondent BBC Jonathan Bill, który twierdzi, że strzały było słychać, ale nie wiadomo czy to strzały oddane w kierunku brytyjskiego okrętu. Defender bez uszkodzeń, bez zmiany kursu dopłynął do gruzińskiego portu w Batumi zgodnie z planem.
Pomimo olbrzymiego spokoju Brytyjczyków i komunikatów przepełnionych brytyjskim chłodem i dystansem, trudno nie zwrócić uwagi, że kolejny raz otarliśmy się o incydent, który mógł stać się casus belli. Bo co by było, gdyby jednak rzeczywiście jakiś rosyjski pocisk trafił w brytyjski niszczyciel? 25 listopada 2018 roku, w bardzo podobnych okolicznościach, trzy ukraińskie okręty zostały zaatakowane i przechwycone przez rosyjskie siły morskie w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej. 24 ukraińskich marynarzy trafiło do niewoli, 6 zostało rannych. Wypuszczono ich z rosyjskiego więzienia dopiero we wrześniu 2019 roku. Federacja Rosyjska ostatecznie oddała też przejęte okręty, ale bez uzbrojenia, środków łączności i dokumentów, które uznała za dowody w prowadzonej sprawie przeciwko ukraińskim marynarzom, za rzekome naruszenie rosyjskich wód terytorialnych. Zachód trochę się oburzył, ale przecież za Ukrainę nie będzie nadstawiać piersi. A Ukraina oprócz wprowadzenia stanu wojennego w południowych obwodach też nie wiele więcej mogła zrobić.
Tym razem jednak jednak podłość niektórych przywódców zachodnich poszła jeszcze dalej. Dosłownie dzień po tym incydencie kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emanuel Macron wystąpili z inicjatywą, żeby UE na swoim szczycie spotkała się z Władimirem Putinem. No cóż, może to jakaś zemsta za to, że Wielka Brytania w Unii Europejskiej już nie jest, a może dziecięca zazdrość, że jak spotkał się Biden „to i my też chcemy”. W. Brytanii w UE nie ma, ale jest kluczowym państwem NATO. Minister Spraw Zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba z gorzkim żalem przypomniał europejskim „demokratom”, że z Putinem UE się nie spotyka od czasu aneksji Krymu i Putin w tej sprawie nie zrobił nic, co by dawało podstawy do wynagradzania go takim gestem. Ajder Mużdabajew, dziennikarz i publicysta krymskotatrskiej telewizji ATR – której dziennikarze właściwie hurtowo, za to, że mówią prawdę o rosyjskich zbrodniach, przez putinowski reżim uznani są za terrorystów i grożą im w Rosji najcięższe wyroki – stwierdził krótko: „Główny problem europejskiej polityki to jakie posady w Gazpromie lub Rosnaftie zajmą Merkel i Makron”. I oczywiście jest to bolesna i słuszna uwaga, szczególnie pamiętając o posadzie w Gazpromie byłego kanclerza Gerharda Schrödera, czy stanowisku byłego premiera Francji François Fillona w zarządzie Zarubieżnieftu i dobrych fuchach i niejasnych związkach wielu innych unijnych polityków z rosyjskim reżimem.
Udział Putina w unijnym szczycie zablokowała Polska razem z bałtyckimi partnerami, przy wsparciu Rumunii i Holandii. Premier Mateusz Morawiecki wprost nazwał pomysł zaproszenia Putina na unijny szczyt niedorzecznym. Jakoś nie może dziwić, że następnego dnia Polskę znów zaatakowały niemieckie media.
Właśnie rozpoczęły się w basenie M. Czarnego potężne amerykańsko-ukraińskie ćwiczenia Sea Breez 2021. Weźmie w nich udział 5000 żołnierzy, 32 okręty, 40 samolotów z 32 krajów. Rosja domagała się, żeby ćwiczenia się nie odbyły i łatwo sobie wyobrazić, że jest gotowa do dalszych prowokacji. Oby żadna z nich nie skończyła się tragedią, bo jak widać, na niektórych z naszych sojuszników liczyć się nie da. I Rosja to wie, bo wie kto jest na jakiej liście płac. Niewątpliwie jednak znów nasze oczy kierują się w stronę Morza Czarnego i Odessy, do której właśnie wpływają kolejne natowskie jednostki. Niestety, w tym spojrzeniu musi też być wzmożona czujność.
Na marginesie tych rozważań: tak się złożyło, że w Odessie z inicjatywy Konsulatu Generalnego RP w dniach 21-24 czerwca odbywały się Dni Polski, w czasie których szczególnie postanowiono upamiętnić i popularyzować życie i działalności wybitnego polskiego generała Mariusza Zaruskiego, który to właśnie w Odessie zakochał się w morzu i żeglarstwie, i który był inicjatorem powstania m.in. Ligii Morskiej i Rzecznej w czasie II RP. Generał został doprowadzony do śmierci przez NKWD w kwietniu 1941 roku i spoczął w zbiorowej mogile w Chersoniu. O polskich mieszkańcach Odessy napiszę już wkrótce i czuję, że w tym roku będę w tym mieście częściej niż zazwyczaj.
PB
Przypominamy, że za pomocą darmowego narzędzia, jakim jest Tłumacz Google (Google Translate), możliwe jest przetłumaczenie tego tekstu na ponad 100 języków.