Kolejne prowokacje w separatystycznej Mołdawskiej Republice Naddniestrzańskiej mają przekonać mieszkańców enklawy o zagrożeniu z zewnątrz. Prezydent naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej udzielił telewizji prawie 30-minutowego wywiadu dotyczącego sytuacji politycznej.
Celem kolejnego ataku był obiekt niemal strategiczny – Wojskowa Komisja Uzupełnień. W nocy 13 maja podrzucono tam koktajle Mołotowa. Naddniestrzańskie media w tym telewizja Pierwszy Naddniestrzański pokazywała nieznanych sprawców i wybuchy z zapisu ulicznych kamer. Same wybuchy w mediach wyglądały na poważne, jednak zniszczenia okazały się dość symboliczne.
Działania służb naddniestrzańskich były precyzyjne i już 18 maja na jednym z punktów kontrolnych Naddniestrza zatrzymano samochód, w którym był mieszkaniec Kiszyniowa, obywatel Mołdawii — Aleksander Dimow.
Wedle słów zatrzymanego — rozkazy wykonania zadania otrzymał od Ivana Lazara, również obywatela Mołdawii, pracownika służb mołdawskich. Aleksander miał zrobić zdjęcie gmachu, drugie polecenie służbowe dotyczyło pożaru w Wojskowej Komisji Uzupełnień. Lazar miał przeszkolić Aleksandra z robienia koktajli Mołotowa.
Wiadomość jest kontynuacją pracy przekonującej, że Naddniestrze jest zagrożone ze strony swoich sąsiadów. Prezydent Wadim Krasnosielski w wywiadzie dla Telewizji Wolnego Wyboru [Telewidzienie Swobodogo Wybora] na pytanie, czy nie dziwi go, że o ile poprzednie zamachy były kierowane z Ukrainy, teraz okazało się, że źródłem była Mołdawia, odpowiedział, że poprzedni atak, gdy w stacji telewizyjno-radiowej w miejscowości Majak obłożono sprzęt nadawczy minami o masie ponad 200 kg, miał charakter przeprowadzonego przez specjalistów. Tam udział wzięło co najmniej 15-16 osób, osób wyszkolonych w działalności dywersyjnej. Była to, wedle jego słów, półwojskowa operacja. Przeciwieństwem jej jest natomiast ostatni akt terrorystyczny, który przeprowadzony był przez amatorów zmuszonych do współpracy z mołdawskimi służbami:
– Ci ludzie mieli kontakty ze służbami Mołdawii. Zwerbowanie nastąpiło dlatego, że u obywatela Mołdawii znaleźli w kieszeni narkotyki. On wcześniej był skazany za chuligaństwo i zaproponowali mu zatrudnienie – krótko mówiąc werbunek.
– Słucham polityków Mołdawii, na początku mówili, że to porachunki naddniestrzańskie, potem, że to FSB, a później, że to grupa z 14. armii rosyjskiej – to wszystko czcza gadanina – spuentował mołdawską narrację szef parapaństwa.
Prezydent nieuznawanego państwa opisał jednak dość łagodnie nielubianą w Naddniestrzu prezydent Mołdawii Maię Sandu:
– Pani prezydent Republiki Mołdawii może naprawdę myśli o pokoju, być może myślą o nim również inni politycy, tacy jak stojący na czele parlamentu Igor Grosu, ale oni nie kontrolują służb wewnętrznych, nie wiedzą, co tam wyprawiają i czym się zajmują. Ja chce pomóc władzom Mołdawii poznać tę sytuację, by nie byli wystawiani na niebezpieczeństwo ani oni osobiście, ani całe państwo.
Krasnosielski zaproponował Prokuratorze Mołdawii przysłanie grupy śledczej do Tyraspola.
Kolejną misją Aleksandra Dimowa miało być wywiezienie wojskowych z Naddniestrza na tereny kontrolowane przez Kiszyniów.
– Prowokacja miała na celu dyskredytację rosyjskich żołnierzy w Naddniestrzu, a w rezultacie wydalenie rosyjskich żołnierzy z terytorium Naddniestrza. Przypomnę, że u nas nie znajdują się zwykłe wojska rosyjskie – to są siły pokojowe na podstawie umowy z 1992 roku. I ta umowa jest w mocy do dziś – skomentował prezydent.
Dziennikarze zapytali o oświadczenie Brytyjczyków, że są skłonni dostarczyć broń do Mołdawii.
– Jak pokazuje praktyka, broń prędzej czy później strzela. Przypomnijmy sobie konflikty na terenie Gruzji. Co robił Saakaszwili? Dozbrajał Gruzję bronią NATO-wską. Zwiększył finansowanie wojsk gruzińskich. Ja już wtedy nie miałem wątpliwości, że będzie wojna.
Na pytanie, czy mieszkańcy Naddniestrza mogą być spokojni po już ośmiu aktach terrorystycznych, prezydent odpowiedział, że wybuchy i prowokacje nie straszą ludzi tak, jak wystąpienia bloggerów – „kanapowych strategów”, którzy mówią: my dobrze wiemy, że jutro będzie mobilizacja i że od jutra nie będą wypuszczać młodych ludzi z Naddniestrza.
Obecna narracja i kolejne najprawdopodobniej spreparowane ataki podtrzymują dominującą linię o zagrożeniu ze strony sąsiadów. Sąsiadem groźniejszym jest Ukraina, ale służby mołdawskie prowadzą też operacje skierowane przeciw Naddniestrzu. Wojsko rosyjskie w NRM jest niezbędne do utrzymania pokoju. Zbrojenie Mołdawii doprowadzi prędzej czy później do agresji na naddniestrzańską enklawę, a rosyjskie wojska są niezbędne w utrzymaniu pokoju w regionie. Tradycyjnie Naddniestrze ma dobrą wolę i jest otwarte na dialog, który odrzuca Mołdawia.
Albert Iwański
Na zdjęciu: Prezydent Wadim Krasnosielski udziela wywiadu dziennikarzom Telewizji Wolnego Wyboru / screen YouTube