14 listopada rosyjskie media rozpowszechniły wątpliwą informację o zajściu z udziałem ukraińskich żołnierzy w miejscowości Szczastia (obwód Ługański). Rzekomo pułkownik Sił Zbrojnych Ukrainy wydał rozkaz ostrzelać kafejkę miejscowego przedsiębiorcy z powodu odmowy dania łapówki. Jedynym źródłem tej informacji jest tzw. oświadczenie „przedstawiciela Milicji Ludowej ŁRL”, Andriej Maroczko.
Zrzut ekranu ze strony Ługańskie centrum informacyjne lug-info.com
Portal stacji telewizyjnej należącej do rosyjskiego ministerstwa obrony TV Zviezda powołując się na Maroczko podał: „Dowódca 80. Samodzielnej Szturmowej Brygady Spadochroniarzy SZ Ukrainy – Szworak wykorzystuje swe możliwości w strefie tak zwanej ATO w celu dodatkowego zarobku. Domagał się on od miejscowego przedsiębiorcy łapówki za prawo budowania kafejki w mieście. Jednak biznesmen odmówił płacenia dlatego Szworak postanowił go nastraszyć i wydał swym podległym rozkaz ostrzelania miejsca budowy z broni bojowego wozu piechoty”.
Zrzut ekranu ze strony tvzvezda.ru
Informacja ta wygląda na bardzo podejrzaną. Zapytani przez StopFake lokalni mieszkańcy twierdzą, że sytuacja w mieście jest spokojna i żadnych ostrzałów w miasteczku w ostatnim czasem nie było. W lokalnej komendzie policji odpowiedzieli, że stróżom prawa nikt nie zgłaszał tego rodzaju wydarzenia: „Nie było takich zgłoszeń, nikt do nas się nie zwracał więc nie mamy żadnych informacji na ten temat”.
O strzelaninie nic nie wiedzą również w miejscowych zakładach oświatowych. Dyrektor miejscowej szkoły №1 Antonina Szczegolnikowa twierdzi, że w miasteczku panuje spokój: „U nas w Szczastiu cicho, żadnych ostrzałów nie było. Dziś pracowaliśmy, przeprowadzono zajęcia i wszystko jest w porządku. Ani dziś, ani wczoraj czy przedwczoraj nic takiego nie było. Wszystko w porządku” – podkreśliła.
O zajściu nie słyszeli również miejscowi radni. Radny Partii Regionów (opozycyjna wobec obecnego rządu partia byłego prezydenta Janukowycza – red.) Aleksandr Boginia: „Po raz pierwszy słyszę o czymś takim”.
Boginia wątpi w to, że w ogóle taki ostrzał był. Również jego partyjny kolega – radny Roman Taraniuk twierdzi, że „o niczym takim u nas nie było słychać. Przynajmniej ja o tym nic nie słyszałem”.
Ani Maroczko, ani media, które powołały się na jego wątpliwe oświadczenia, nie podają szczegółów zajścia (nazwy czy adresu kafejki oraz nazwiska przedsiębiorcy). Często z takiej taktyki korzysta się po to, by uniemożliwić sprawdzenie z założenia fałszywej informacji.