Program nauczania w szkołach, które funkcjonują na terenach Ukrainy okupowanych przez Rosję, służy brutalnej indoktrynacji dzieci; uczniom wpaja się kult wojny i przemocy, a także zmusza do śpiewania pieśni na cześć Władimira Putina i rysowania swastyk na ukraińskich flagach – powiadomił niezależny rosyjski kanał na Telegramie Możem Objasnit’.
Opozycyjne media przeprowadziły rozmowę z nauczycielką z miasta Woroneż w Rosji, wysłaną w „delegację” do kontrolowanej przez agresora części obwodu donieckiego, regionu na wschodzie Ukrainy. Jak zaznaczono, pracownicy rosyjskiej oświaty są zmuszani do wyjazdów na okupowane terytoria lub zachęcani do tego bardzo wysokimi wynagrodzeniami, przekraczającymi cztero-, a nawet pięciokrotnie ich dotychczasowe zarobki.
„Zgodziłam się, ponieważ pochodzę z tamtych stron (z Donbasu – PAP), lecz z tego, co wiem, inni nauczyciele po prostu nie mają wyboru (i muszą jechać na Ukrainę). Nikt nam nie mówi, jak długo potrwa ta +delegacja+. Jeśli ją zakończę, to zostanę zwolniona z pracy” – przyznała rozmówczyni Możem Objasnit’.
Kobieta opowiedziała, jak wyglądają lekcje z uczniami rosyjskich szkół w Donbasie.
„Od razu otrzymałam zadanie, żeby rysować (z dziećmi) +patriotyczne rysunki+. (…) Przed zajęciami wszystkie dzieci zbierają się (w jednym miejscu), po czym włącza im się hymn Rosji oraz pieśń +Władimir Putin – zuch+. Mówi się (uczniom) o tym, jaki zły jest Zachód. Rozmawiałam z nimi i usłyszałam, że chcą walczyć, gdy tylko ukończą 14 lat. Nie ma co się dziwić po wszystkim tym, co usłyszą w szkole. Większość dzieci jest podatna na propagandę” – przyznała nauczycielka.
Na kanale Możem Objasnit’ zamieszczono rysunki uczniów z Donbasu, przedstawiające podziękowania dla Putina, symbolizującą rosyjską inwazję literę „Z”, a także swastykę namalowaną na tle ukraińskiej flagi. Jak dodano, inne rysunki, które udostępniono redakcji, ukazują m.in. podziękowania pod adresem Ramzana Kadyrowa – namiestnika Czeczenii z nadania Kremla.
„Za co (te dzieci) mają dziękować Putinowi? Za to, że ich ojcowie zostali wysłani na front i zginęli lub zostali kalekami?” – pytała retorycznie rozmówczyni opozycyjnego kanału.
Kobieta przyznała, że wielu nauczycielom nie podoba się wtłaczanie do głów dzieci tak brutalnej propagandy, lecz każdy boi się o tym głośno powiedzieć. „Tutaj nie ma mowy o własnym zdaniu. Nikt nikomu nie ufa, ludzie są zastraszeni” – podkreśliła.