Źródło: Jurij Berszydskij dla The Insider
Program „Pierwszego kanału” „Woskriesnoje Wriemia” materiałem wideo Kirilla Brajnina zareagował na nowe szczegóły w sprawie zamachu na byłego podwójnego agenta brytyjskich i rosyjskich służb wywiadowczych Siergieja Skripala w angielskim Salisbury. Korespondent oskarża brytyjskich śledczych i polityków powtarzających ich nieuzasadnione ustalenia i usiłuje znaleźć w brytyjskiej wersji słabe punkty i niespójności.
Na przykład wskazuje: „Fiolka w tajemniczy sposób znalazła się w sąsiednim Amesbury, gdzie pod koniec czerwca znalazł ją Charles Rowley i podarował swojej koleżance, co kosztowało ją życie, a jego, według lekarzy – zdrowie. Jednak mężczyzna jest w stanie udzielać wywiadów. Pierwsza niespójność w niezbyt dobrze dopasowanej historii ze Scotland Yardu jest właśnie tu.
„To było pudełko 3 na 3 cale. Wewnątrz – szklana buteleczka. Wyciągnąłem tę butelkę z opakowania foliowego i nałożyłem rozpylacz” – opowiadał Charles Rowley.
Czyli wychodzi na to, że zabójcy, zamiast jak najszybciej zniknąć z miejsca, starannie zapakowali rozpylacz z niebezpieczną trucizną i w jakiś sposób porzucili butelkę w pobliskim miasteczku, bo przecież przyjeżdżali nie do Amesbury”.
Da się to wyjaśnić w bardzo prosty sposób: zabójcy wyrzucili fiolkę z trucizną nie do kosza na śmieci, lecz do specjalnego kontenera na rzeczy, które lokalni mieszkańcy chcą przekazać potrzebującym. Być może po prostu pomylili go ze śmietnikiem. To było w Salisbury, właśnie tam fiolka została znaleziona przez mieszkańca sąsiedniej miejscowości Amesbury – Charlesa Rowleya.
Słowa Rowleya o tym, że butelka była w opakowaniu foliowym rzeczywiście budzą wątpliwości. Być może w taki sposób chce uwolnić się od winy za śmierć swojej przyjaciółki Don Sturgess, której dał w prezencie znalezione „perfumy”: gdyby opakowanie było nienaruszone, zachowanie mężczyzny nie byłoby tak nieodpowiedzialne.
Brajnin zauważa: „Ogólnie rzecz biorąc, to byli bardzo dziwni przestępcy, ponieważ poszli do antykwariatu i długo stali w pobliżu zamkniętego sklepu, patrząc na stare monety. Rzeczywiście, magnesy z podróży to obciach”.
Ale w opublikowanym wideo Rosjanie, którzy przyjechali do Wielkiej Brytanii z paszportami wydanymi na Aleksandra Pietrowa i Rusłana Boszyrowa zatrzymują się dosłownie na kilka sekund, aby spojrzeć na witrynę sklepu; jeden z nich wskazuje drugiemu wystawiony tam przedmiot.
W czasie po zamachu na Siergieja i Julię Skripalów w Salisbury rosyjskie media, dyplomaci i politycy wielokrotnie próbowali przedstawić te wydarzenia w taki sposób, że Rosja i jej służby specjalne nie mają nic wspólnego z usiłowaniem zabójstwa i przerzucić odpowiedzialność na władze brytyjskie. Wersje były zróżnicowane, czasami sprzeczne ze sobą, ale za każdym razem okazywały się fałszywe. Oto kilka przypadków, które w pewnym momencie przykuły uwagę rubryki „AntyFake”.
- „Bojowa gryka”
Na początku kwietnia ówczesny prezenter programu „Wriemia” – Kirył Klejmenow i program „60 minut” kanału „Rosja” 1 wspólnie zaczęli obalać przedstawioną w brytyjskiej prasie „antyrosyjską” wersję o tym, że szpieg i jego córka zostali zatruci przywiezioną z Moskwy kaszą gryczaną.
Ta wersja rzeczywiście była mało wiarygodna, lecz rosyjscy propagandyści nie zwracali uwagi na to, że została opublikowana przez niezbyt rzetelną gazetę – tabloid The Sun – 1 kwietnia. Bardziej poważne publikacje były zgodne z wersją, która stała się później podstawowa.
- „Zmiana stanowiska” władz brytyjskich
W tym samym czasie na początku kwietnia „Wiesti” podały, że po oświadczeniu laboratorium wojskowego w Porton Down o tym, że rosyjskie pochodzenie trucizny użytej w zamachu nie zostało ustalone, brytyjskie media i parlament rzekomo zaczęły ostro skrytykować Borisa Johnsona, ówczesnego ministra spraw zagranicznych, za jego oskarżenia przeciwko Rosji.
W rzeczywistości krytyków tej wersji w darzonych respektem brytyjskich mediach nie było, a wśród polityków o negatywnym stosunku do niej można wymienić jedynie wyrzuconego z Partii Pracy marginała. Laboratorium stwierdziło jedynie, że ustalenie miejsca produkcji trucizny nie należy do jego zadań.
- Kremacja ciał zwierząt z domu Skripalów jest niszczeniem dowodów
Wkrótce do kampanii propagandowej mającej na celu wybielenie Rosji dołączyła stała bohaterka rubryki „AntyFake” – Maria Zacharowa, która nazwała kremację ciał kota i dwóch świnek morskich Siergieja Skripala niszczeniem dowodów i dziwiła się, że kot rzekomo został uśpiony, bo był „w stanie stresu”.
W rzeczywistości Zacharowa mogła błędnie przetłumaczyć wypowiedź przedstawiciela brytyjskiego Ministerstwa Środowiska lub celowo zniekształcić jego zawartość, bo nie ma w niej żadnej wzmianki o kocim stresie. Zastosowano wyrażenie „in a distressed state”, oznaczające „ciężki stan i cierpienie”. Oświadczenie o niszczeniu dowodów wygląda na dziwne, ponieważ zachowano próbki tkanek martwych zwierząt.
- Czy „Nowiczok” w ogóle był?
W połowie kwietnia rosyjscy propagandyści zaczęli przekonywać telewidzów i czytelników o niekonsekwencji brytyjskiej wersji o zastosowaniu „Nowiczoka”. Korespondent telewizji „Pierwyj Kanał” – Timur Sirazijew z pomocą genetyka i biotechnologa Illi Duchowlinowa, który został z jakiegoś powodu przedstawiony jako ekspert od broni chemicznej, próbował obalić wersję o wykorzystaniu „Nowiczoka” w postaci płynnej ze względu na to, że trucizna jest niestabilna i lotna, a więc jego stosowanie doprowadziłoby do licznych ofiar. To zupełne kłamstwo: substancje, do których należy „Nowiczok” (A-234) są nielotne.
Chemik Leonid Rink, który uczestniczył w opracowaniu „Nowiczoka” kładł w programie Sirazijewa szczególny nacisk na to, że Skripalowie nie mieli charakterystycznych objawów zatrucia substancjami fosforoorganicznymi – w szczególności zwężenia źrenic. Nie wiadomo jednak, na jakiej podstawie wysnuł taki wniosek. Skripali znaleziono nieprzytomnych, nigdzie nie podano w jakim stanie były ich źrenice. Rink usiłował stwierdzić, że zostali oni zatruci nie „Nowiczokiem”, lecz opracowaną w USA substancją trującą BZ. Wówczas jednak szwajcarskie Spiez Laboratory już potwierdziło wnioski brytyjskich kolegów o „Nowiczoku”.
- Zachodnie służby specjalne od dawna dysponują „Nowiczokiem”
W połowie maja wiele mediów jednocześnie przedstawiło jako rewelacyjny zwrot akcji publikację w niemieckiej gazecie o tym, że dostęp do „Nowiczoka”, jeszcze na początku lat 90., miało kilka państw zachodnich, a uciekinier z Rosji zabrał próbkę na Zachód. Wygląda na to, że Rosja wówczas zgodziła się, że trucizna była „Nowiczokiem” i zaczęła twierdzić, że nie była ona pochodzenia rosyjskiego.
W rzeczywistości na Zachód trafiła próbka innej substancji z rodziny „Nowiczok” – A-230. Trucizna, którą otruto Skripalów, jest znana jako A-234.
- Julia Skripal przeczytała z kartki marne tłumaczenie z angielskiego
Pod koniec maja, kiedy po odzyskaniu zdrowia Julia Skripal nagrała oświadczenie wideo, w którym poprosiła o to, by nie ingerować w jej życie i zrezygnowała z pomocy Rosji – Dmitrij Kisielow w programie „Wiesti Niedieli” próbował przekonać publiczność, że zrobiła to pod przymusem, a tekst oświadczenia został dla niej napisany przez kogoś innego. Stylistyka tekstu – według Kisielowa – przypomina dosłowne tłumaczenie z języka angielskiego, a wersja angielska, napisana tą samą ręką, co tekst rosyjski, jest o wiele bardziej poprawna i wyrafinowana.
W rzeczywistości z opublikowanych kopii rękopisów w języku rosyjskim i angielskim można zrozumieć, że pierwotna wersja została napisana w języku rosyjskim, wprowadzane były do niej poprawki, a tekst angielski napisany zupełnie innym charakterem pisma jest oczywistym tłumaczeniem, które jest zgodne z ostateczną wersją tekstu rosyjskiego po wprowadzeniu zmian.
Ponadto „Wiesti Niedieli” zwróciły uwagę na bliznę na szyi Julii Skripal – ślad po tracheostomii, zabiegu, który jest wykonywany, by pacjent, którego mięśnie są osłabione, mógł oddychać. Jednak według tego samego Leonida Rinka – po zatruciu substancjami fosforoorganicznymi takie osłabienie mięśni nie ma miejsca. W taki sposób powróciła wersja propagandowa, według której zastosowano inną truciznę niż „Nowiczok”. Jednak chemik i autor materiału – Aleksandr Chabarow nie powiedzieli, że charakterystycznym objawem zatrucia substancją fosforoorganiczną jest skurcz mięśni gładkich, a zatem, aby zapewnić oddychanie wykonuje się sztuczną wentylację płuc, do której wymagana jest tracheostomia.
- Brytyjski wiceminister oświadczył, że Rosja nie jest zamieszana w incydent w Amesbury
Po drugim zatruciu „Nowiczokiem”, które doprowadziło do śmierci mieszkanki Amesbury oraz poważnego uszczerbku na zdrowiu jej partnera, RIA Nowosti wydało oświadczenie: „Zastępca szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Wielkiej Brytanii powiedział, że według wstępnych danych z Londynu Rosja nie jest zamieszana w incydent z zatruciem w Amesbury”. Inne media podały, że Londyn nie znalazł związku między kolejnym zatruciem, a sprawą Skripalów.
W rzeczywistości w oświadczeniu brytyjskiego polityka chodziło o tym, że mieszkańcy Amesbury stali się ofiarami poprzedniego ataku (tzn. zamachu na Skripalów), nie byli zaś jego celem.
- Niemcy zakwestionowały winę Rosji
RIA Nowosti, a następnie wiele innych rosyjskich mediów rozprzestrzeniło wiadomość o wywiadzie zastępcy prezesa niemieckiej Lewicy, w którym stwierdziła ona, że nie ma dowodów na zaangażowanie Moskwy w zatrucie Skripalów.
Jednak autorzy materiału nie wspomnieli o tym, że polityk reprezentuje skrajnie opozycyjną partię lewicową, zaś stanowisko niemieckich władz jest dość jednoznaczne: są one solidarne z Wielką Brytanią. W taki sposób zdanie opozycyjnej posłanki usiłowano przedstawić jako stanowisko Bundestagu.
- Czy Skripal żyje?
Pod koniec sierpnia, kiedy w życie weszły sankcje wobec Rosji nałożone przez USA w związku z atakiem na Skripalów, „Pierwszy Kanał” wyraził zaniepokojenie z powodu losów podwójnego agenta i jego córki, którzy z nikim się nie kontaktowali. Według autorów materiału są oni albo przymusowo przetrzymywani, albo już nie żyją.
Jednak jeszcze w kwietniu brytyjska prasa dotarła do informacji o tym, że Skripalowie stali się uczestnikami programu przypominającego program ochrony świadków. Otrzymali nowe paszporty na inne nazwiska, być może zmienili wygląd; według niektórych doniesień przeprowadzili się do Stanów Zjednoczonych. Brytyjskie władze nie miały też powodu, by ukrywać ich ewentualną śmierć, która jedynie wzmocniła by oskarżenia Londynu.
- OPCW nie potwierdziła brytyjskiej wersji o „Nowiczoku”
Na początku września, kiedy ukazał się raport OPCW o zatruci Dona Sturgess i Charlie Rowley w Amesbury, „Pierwszy Kanał” przygotował program, w którym zwrócił uwagę na to, że w opublikowanej krótkiej wersji raportu nie jest wspomniana konkretna trucizna, po czym oskarżył brytyjską prasę o zniekształcenie treści oświadczenia, gdyż media w Wielkiej Brytanii napisały o „Nowiczoku”. Wszechobecny wówczas Leonid Rink, wbrew swojej poprzedniej tezie, stwierdził, że „Nowiczok” w fiolce znalezionej w domu Rowleya był tak czysty, że można go było zrobić jedynie w brytyjskim laboratorium.
W rzeczywistości „Pierwszy Kanał” zniekształcił fakty: w krótkiej wersji raportu rzeczywiście nie ma wzmianki o „Nowiczoku”, ale jest konkretna informacja o tym, że OPCW potwierdza wnioski brytyjskich ekspertów. Dlaczego w brytyjskim laboratorium można uzyskać substancję o wysokiej czystości, a w rosyjskim – nie? Tego ani Rink, ani nikt inny w programie nie wyjaśnił.
- Dwóch trucicieli w niezrozumiały sposób znalazło się w jednym punkcie w tym samym czasie
Maria Zacharowa ponownie dołączyła do kampanii dezinformacyjnej, oświadczając, że zdjęcia zidentyfikowanych przez władze brytyjskie rosyjskich agentów wykonane podczas przekraczania przez nich granicy na londyńskim lotnisku, zostały sfałszowane, a fakt, że na zrzutach z kamer, które zarejestrowały agentów widnieje ten sam marker czasowy z dokładnością do sekundy, nazwała trollingiem „level Bóg”.
W rzeczywistości zdjęcia są zrobione w różnych korytarzach celnych lotniska Gatwick i są widoczne niewielkie różnice. Agenci przylecieli tym samym lotem, więc nic dziwnego, że przekroczyli granicę jednocześnie.
- Skripalowie nie byli w domu po tym, jak trucizna została nałożona na klamkę
O niespójnościach w wersji brytyjskiej na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ próbował mówić przedstawiciel Rosji – Wasilij Niebenzia. Dziwił się on, że truciznę nazywano raz żelem, raz płynem, a także temu, że bardzo niebezpieczny „Nowiczok” był transportowany w zwykłej fiolce na perfumy. Szczególne podejrzenia dotyczyły kolejności zdarzeń: jeśli truciciele, jak twierdzi brytyjskie śledztwo, nanieśli truciznę na klamkę mieszkania Skripalów przed południem, to ludzie, którzy wyszli z domu o 9 rano, nie mogli zostać zatruci.
Jednak wersja o żelu istniała jedynie na najwcześniejszych etapach śledztwa, kiedy nawet nie ustalono, że trucizna znajdowała się na klamce. Substancję nielotną można bez większego ryzyka transportować w szczelnie zamkniętej fiolce. Ponadto istnieje podejrzenie, że agenci nie przywieźli trucizny ze sobą, lecz otrzymali ją od wspólnika w Londynie. Jeśli chodzi o trasę Skripalów w dniu zatrucia, jeszcze w marcu brytyjska prasa pisała, że samochód Skripala wjechał do centrum miasteczka nie od strony cmentarza, na którym był rano z córką, lecz od strony domu.
Ilość odcinków tej fake’owej kampanii ciągle rośnie. The Insider niecierpliwie czeka na ciąg dalszy…
Źródło: Jurij Berszydskij dla The Insider