W Mołdawii partie opozycyjne Partia Socjalistyczna i Partia Şor są zdecydowanie prorosyjskie, a przeciw ich przywódcom toczy się postępowanie karne, bądź są wyroki sądowe. Od kilku tygodni Partia Şor organizuje protesty w centrum Kiszyniowa. Opłacani ludzie są przywożeni do stolicy Mołdawii, a służby antykorupcyjne przyłapały na gorącym uczynku członków partii z milionami lei mołdawskich przeznaczonych dla uczestników protestów. W takiej sytuacji Mariana Vasilache w rumuńskim portalu Veridica dokonała przeglądu rosyjskich mediów pod kątem opisu sytuacji politycznej w Republice Mołdawii. Znalazła następujące przykłady zaangażowania rosyskiego w sprawy Mołdawii.
Były prezydent Mołdawii, jednocześnie były przywódca Partii Socialistycznej, Igor Dodon znajduje się w areszcie domowym (oskarżony między innymi pod zarzutem zdrady stanu, korupcji i nielegalnego finansowanie swojej partii), co nie przeszkadza mu udzielania wywiadów i wygłaszania oświadczeń, które dezawuują prozachodnią politykę Mołdawii i szerzą dezinformację na temat NATO i rzekomego udziału Mołdawii w wojnie. Należy dodać fakt, że członkowie Partii Socjalistycznej i Partii Şor odwodzili Moskwę, gdzie przeprowadzili spotkania z członkami Dumy.
Tymczasem media rosyjskie są instruowane, jak należy pisać o wojnie na Ukrainie i o wszystkim, co jest z nią związane, więc i o sąsiedniej Mołdawii. Negatywnym przykładem dla państw postardzieckich w przekazie Kremla jest Republika Mołdawii i jej prezydent Maia Sandu.
Oficjalne kanały rosyjskie są pełne krytyki wobec władz Mołdawii i pełne deklaracji sympatii wobec Rosjan i sił prorosyjskich w Mołdawii. Same tytuły w takich mediach jak Sputnik, TASS czy RIa Nowosti ukazują tę narrację: „Były prezydent Mołdawii, Igo Dodon nie wierzy w sukces integracji europejskiej republiki”, „Dodon: Przestępcze gry Zachodu mogą doprowadzić do wojny w Naddniestrzu”, „Dodon uważa, że NATO jest zainteresowane wznieceniem konfliktu w Naddniestrzu”. Ria Nowosti opublikował wywiad z Ilanem Şorem, w którym przedstawia siebie jako osobę represjonowaną przez władze Mołdawii (przy tym nie wspomina, że został skazany przez sąd pierwszej instancji za kradzież pieniędzy).
Z kolei Tigran Keosajan (prywatnie mąż Margarity Simonian) w Radiu Sputnik opisał Maię Sandu jako „Rumunkę, która doszła do władzy i doprowadzi Mołdawię do podziału”. Tam też zadał pytanie: „Czemu w Mołdawii ceny za energię wzrosły tak bardzo, nikt nie podpisał długoterminowych umów i czym ludzie będą ogrzewać domu w przededniu zimy?”
Kolejny tytuł z agencji TASS brzmi następująco: „Dodon twierdzi, że Maia Sandu zamienia Mołdawię w państwo policyjne”. Z kolei w Radiu Sputnik zacytowano Dodona „Polityka Mai Sandu może doprowadzić do konfliktu w Naddniestrzu, który wyewoluuje w nowe ognisko wojny. To z kolei uzasadniło, by „przyjazną” interwencję NATO w Rumunii”
Z kolei agencja rosyjska EurAsia Daily opublikowała następujące artykuły: „Protest pod ambasadą USA w Kiszyniowie: Powstrzymać potwora Sandu”, „W Mołdawii opozycja oskarża USA i NATO o produkcję potworów”. Dodajmy jeszcze z tego samego źródła „Sandu przygotowuje ogłoszenie stanu wojennego i zmianę konstytucji”.
Nowym pupilem mediów rosyjskich jest zbiegły oligarcha Ilan Şor. Protesty w Kiszyniowie są przedstawiane jako akcje będące odbiciem problemów społecznych, w rzeczywistości są kreowane i medialnie wspierane z Moskwy. Ria Nowosti tytułuje rozmowę „Europa nie jest nam potrzebna”. Dodajmy jeszcze jeden cytat: „W Mołdawii powstanie komitet ocalenia narodowego, kraj się stacza ku katastrofie społeczno-gospodarczej.
Wypowiedzi Şora są podchwytywane i lansowane w rosyjskich mediach, by zasugerować, że kto stawia na Rosję, będzie miał przywileje z jej strony. Tak było z deklaracją Şora o dostarczaniu gazu na uprzywilejowanych warunkach do Orgiejowa [rum. Orhei] oraz eksportu do Rosji owoców i warzyw producentów z tegoż miasta. Rosyjska Federalna Służba Nadzoru Sanitarnego ogłosiła po wizycie dwóch deputowanych z Partii Şora, że wydałaby licencję na taki import z Orgiejowa.
Tradycyjnie zatem media rosyjskie prowadzą walkę z siłami prozachodnimi i lansują „swoich sukinsynów”.
Albert Iwański
Fot. pixabay.com