Źródło: blog Igora Jakowenki
10 lat temu Rosja rozpętała pierwszą wojnę w XXI wieku na terenie Europy. Od tego momentu zamieniła się z potencjalnego źródła zagrożenia dla pokoju na planecie, którym była po wystąpieniu Putina w Monachium, w prawdziwe zagrożenie, największe zło na Ziemi.
Współuczestnikiem tej transformacji stał się Zachód, który wybierał politykę ustępstw wobec Rosji Putina, powtarzając dokładnie te same błędy, które przywódcy Europy popełnili wobec Trzeciej Rzeszy w roku 1938. Rola Daladiera i Chamberlaina po 70 latach odegrali Sarkozy i Obama. Symbolem zdrady ze strony zbiorowego Zachodu stała się szwajcarska dyplomatka Heidi Tagliavini, która stała na czele Komisji ds. badania przyczyn zbrojnego konfliktu w Osetii Południowej, otrzymała budżet w wysokości 1,6 mln euro, a wyprodukowała tekst, który mogła dostać całkowicie za darmo od rosyjskiego MSZ lub Kremla. Raport Tagliavini mówi, że Gruzja oskarża Rosję o początek wojny, a Rosja – Gruzję. Komisja nie może zrozumieć, kto ma rację i kto rozpoczął wojnę. Ale w końcu, w opinii komisji, wojnę rozpoczęła Gruzja. Wojska rosyjskie były na terytorium, które zostało uznane za gruzińskie przez wszystkie bez wyjątku kraje świata. Ale to Gruzja zaczęła wojnę.
Raport Tagliavini został wówczas wspaniałym prezentem dla Rosji Putina, główną nagrodą za sukcesy w wojnie informacyjnej. Jewgienij Popow w programie „60 minut” 08.08.18 z nostalgią powiedział: „Mamy nadzieję, że podobny raport ukaże się w sprawie Donbasu i wykaże winę Poroszenki”. Jednak na Tagliavini już nie mogą liczyć, ponieważ ta pani, po „uspokojeniu” Rosji po jej agresji przeciwko Gruzji, w latach 2014-2015 „uśmierzała” agresora jako przedstawiciela misji OBWE na Ukrainie, a teraz, podobno, w końcu wzięła się za pisanie pamiętników.
Rolę Tagliavini, czyli liberalnego zdrajcy, w programie „60 minut” pokazał etatowy liberał na żądanie Boris Nadieżdin. Przypominając wydarzenia z 08.08.08, Nadieżdin oznajmił: „90% winy za wojnę spoczywa na Saakaszwilim!” Wina ówczesnego prezydenta Gruzji, według liberała na żądanie, polegała na tym, że armia gruzińska była nieporównanie słabsza od rosyjskiej w związku z czym walka przeciwko Rosji była błędem nie do wybaczenia. Boris Nadieżdin jest matematykiem i prawnikiem. Czyli teoretycznie powinien znać prawa logiki i prawa. Załóżmy, że formuła „winien jest słabszy” zarówno z punktu widzenia prawa, jak i z punktu widzenia logiki może być uznana za sensacyjne odkrycie, chociaż podobne twierdzenie Kryłow opisał w baśni o wilku i baranku.
Jedyną osobą w studiu, która próbowała przypomnieć sobie realia tej wojny bez zwykłej dla rosyjskiej telewizji mitologii, był politolog Andriej Nikulin, który przypomniał o masowym wydawaniu rosyjskich paszportów mieszkańcom Osetii Południowej i Abchazji, a także wskazał na wyraźne podwójne standardy. Przypomniał, że Rosja uważa przywrócenie władzy i integralności terytorialnej w Czeczenii za normalne i prawidłowe, a próby odzyskania integralności przez Gruzję za przestępstwo.
Nikt nie potrafił wymyślić argumentu przeciwko faktom, które wyraźnie dowodzą winy i imperialnej polityki Rosji, ale nie można było pozostawić ich bez odpowiedzi. Dlatego prezenter Popow powtórzył kilka razy: „Co to znaczy, że rozdali paszporty?”, wyraźnie licząc na to, że po powtórzeniu w tym zdaniu pojawi się brakujący sens. Na zarzut o Czeczeni Nikulinowi odpowiedział wywodzący się z OMON-u pisarz Zachar Priliepin. „Nie można porównywać Południowej Osetii i Czeczenii, ponieważ w Czeczenii istniał wewnętrzny konflikt między Czeczenami, z których niektórzy dążyli do jedności z Rosją, a niektórzy do odłączenia. W Osetii Południowej takiego podziału nie było” – skłamał pisarz. Politolog próbował obalić kłamstwo powołując się na fakty, że na terenie Południowej Osetii żyli Gruzini, którzy zostali częściowo zabici, częściowo wydaleni, a mówienie o jedności mieszkańców Osetii Południowej jest kpiną. Ale już w drugim zdaniu został przerwany.
Jako najwyższego autorytetu w rosyjskich wojnach XXI wieku zaproszono pracownika państwowej spółki telewizyjno-radiowej Aleksandra Sładkowa, który na ekranie powiedział, że kocha gruziński naród, że Gruzini mają dobre wino, ale wszystkiemu są winni politycy, którzy nie chcieli negocjować. Po tym współpracownik Sładkowa przerzucił się na Ukrainę: „A teraz w Donbasie tak czy inaczej będą negocjacje. W przeciwnym razie ich problemy rozwiążą Putin i Trump”.
Program zakończył OMON-owski pisarz Zachar Prilepin, który wezwał sąsiednie narody: „Ukraińcy i Gruzini, bądźcie przyjaciółmi Rosji! Ona zawsze wam pomoże i ochroni!”.
Jak Ukraińcy i Gruzini odpowiedzieli na apel Prilepina? Tego widzowie kanału telewizyjnego „Rosja-1” nie usłyszeli. Podejrzewam, że większość odpowiedzi będzie składała się głównie ze słów, których używanie w mediach jest surowo zabronione przez Roskomnadzor. Ponieważ pomoc i ochrona Rosji dla Ukraińców oznacza ponad 12 tysięcy zabitych obywateli oraz okupację Krymu i części Donbasu. Jeśli chodzi o Osetię Południową, w wyniku rosyjskiej „pomocy” i „ochrony”, ten teren praktycznie został bez gospodarki. Ponad 70% zdolnej do pracy ludności pracuje w sektorze budżetowym, fundusze na który są dostarczane przez Rosję, pozostali to albo taksówkarze, albo handlowcy towarami z Gruzji lub Rosji. To teren-wyrzutek, uznany przez Rosję, Nikaraguę, Wenezuelę, Nauru, Tuvalu i Syrię. Tak, prawie zapomniałem, jeszcze „ŁRL”. Ze swoimi paszportami obywatele Południowej Osetii nie mogą wjechać do żadnego kraju na świecie. Ponieważ prawie każdy ma paszport rosyjski, jeżdżą do Rosji.
Wydarzenia z 08.08.08 w Rosji stały się „zapomnianą wojną”. Według „Lewada-Centrum” 18% Rosjan nigdy nie słyszało o tej wojnie, 56% „coś słyszało”, tylko 23% respondentów wiedziało o tym, co się wówczas działo. Większość respondentów – 58% – przypisuje odpowiedzialność za wojnę przywódcom Gruzji, Stanów Zjednoczonych i NATO, jedynie 5% uważa, że wina spoczywa na przywódcach rosyjskich.
W samej Rosji po tych 5 sierpniowych dniach nastąpiła fala patriotycznego opętania. W moskiewskich szkołach zaczęto sporządzać listy studentów o gruzińskich nazwiskach, a przyszły główny opozycjonista Nawalny nazywał Gruzinów „gryzoniami”, a rosyjskich żołnierzy „zuchami”, proponował wprowadzenie pełnej blokady Gruzji, wystrzelenie rakiety w kierunku gruzińskiego sztabu generalnego i deportowanie wszystkich gruzińskich obywateli z terytorium Federacji Rosyjskiej. Następnie, Nawalny wyraził żal tylko za „gryzoni”, pod resztą jest on gotowy podpisać się nawet dzisiaj.
„Wojna pięciodniowa” była punktem zwrotnym w historii Rosji putinowskiej. Do 8 sierpnia 2008 r. Rosja była „złem w sobie” i „dla siebie”. Po tym dniu stała się „złem dla wszystkich”, czyli „złem światowym”. Wówczas świat tego nie zrozumiał. Nawet teraz, być może, zrozumienie jeszcze nie nadeszło. Najważniejsze, żeby nie przyszło zbyt późno…
Źródło: blog Igora Jakowenki