Źródło: Jurij Bierszydskij dla The Insider
W popołudniowej edycji bloku informacyjnego Programu Pierwszego rosyjskiej telewizji («Первый канал» – „Pierwyj kanał”) ukazał się duży materiał korespondenta Iwana Błagogo na temat wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego. Korespondent ocenił je następująco:
„Stary świat podsumowuje wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Według najnowszych danych, Centroprawica i Socjaliści będą w stanie sformować dwie największe frakcje parlamentarne, ale nie będą teraz mieć większości. Miejsca w parlamencie zdobywają eurosceptycy i skrajna prawica. We Francji w czołówce „Zjednoczenie Narodowe” Marine Le Pen, a w Wielkiej Brytanii – partia opowiadająca się za brexitem.
W nowym Parlamencie Europejskim będzie wesoło. Desant chętnych osiągnięcia brexitu za wszelką cenę. Pożegnalny prezent z Wysp Brytyjskich. Niekwestionowanym zwycięzcą w Wielkiej Brytanii jest partia Nigela Farage’a. Konserwatyści May zostali pokonani. A przecież to sama Bruksela zmusiła Brytyjczyków do głosowania.
Po raz pierwszy w historii dwie czołowe partie Parlamentu Europejskiego straciły większość. Na wzrost idą Prawica i Zieloni. Nie tolerują siebie nawzajem. Unia Europejska została podzielona na Wschód i Zachód, Północ i Południe.”
Rzeczywiście, dwie największe frakcje w Parlamencie Europejskim – centroprawicowa Europejska Partia Ludowa i Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów – znacząco zmniejszyły się w porównaniu z poprzednią kadencją, wtedy jak eurosceptycy zwiększyli swoją reprezentację. Jednak autor reportażu znacznie wyolbrzymia sukces eurosceptyków i porażkę sił proeuropejskich.
Europejska Partia Ludowa w starym składzie Parlamentu Europejskiego dysponowała 218 mandatami z 750 możliwych, a w nowym otrzymała tylko 180. Reprezentacja socjaldemokratów zmniejszyła się odpowiednio z 186 do 145 miejsc. A jednak Błagoj przemilczał istnienie trzeciej dużej frakcji zwolenników integracji europejskiej – Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE). Stowarzyszenie to obejmuje na przykład Wolną Partię Demokratyczną Z Niemiec, Liberalnych Demokratów z Wielkiej Brytanii, „Attīstībai/Par!” z Łotwy. Dla ALDE ostatnie wybory były bardzo udane: frakcja, która zajmowała w poprzednim składzie Parlamentu Europejskiego czwarte względem ilości, teraz wzrosła z 68 do 109 eurodeputowanych i stała się trzecią, wyprzedzając Zielonych.
W ten sposób zwolennicy integracji europejskiej, choć stracili łącznie 38 miejsc, to jednak nadal pewnie kontrolują Parlament Europejski: trzy największe frakcje otrzymały razem 434 mandaty eurodeputowanych. Tak więc głosy skrajniej prawicy i Zielonych z pewnością będą usłyszane w Europarlamencie, ale raczej mało prawdopodobne jest, aby miały znaczący wpływ na podejmowanie decyzji.
Największa frakcja wśród eurosceptyków – „Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy” – nie miała zbyt dużo szczęścia na wyborach, liczba jej deputowanych zmniejszyła się z 74 do 59. Pozostałe dwa stowarzyszenia eurosceptyków – „Europa Narodów i Wolności” oraz „Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej” – potrafiły powiększyć swoją reprezentację, ale pod względem wielkości frakcji znalazły się na 6 i 7 miejscu. W sumie trzy eurosceptyczne grupy zdobyły 171 miejsce (w poprzednim składzie Parlamentu Europejskiego mieli 152).
Źródło: Jurij Bierszydskij dla The Insider