Źródło: Jurij Bierszydski dla The Insider
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaj Patruszew w rozmowie z wydaniem „Argumenty i fakty” poruszył między innymi temat historyczny:
– Nie powinniśmy zapominać, że zachodnia rusofobia nie pojawiła się wczoraj. Ma bardzo długą historię. Już wiele wieków temu próbowano oczerniać nasz kraj. Weźmy np. Iwana Groźnego, który na Zachodzie z jakiegoś powodu nazywany jest Przerażającym. Czarny mit o nim, jako o okrutnym tyranie, zaczął krążyć jeszcze za życia tego cara staraniami zachodnich kronikarzy, którzy chcieli odwrócić uwagę Europejczyków od tego, co się działo wówczas w ich państwach. Nie podobało im się, że rosyjski car nie uznał ich politycznego i moralnego przywództwa. Ponieważ nawet w tamtych odległych czasach Moskwa uważnie przyglądała się Zachodowi i widziała, co się tam dzieje. Rzezie o podłożu religijnym, inkwizycja, polowania na czarownice, przerażające kolonialne zniewolenie ludów i inne czyny, o których Zachód woli teraz nie wspominać.
Widzimy tutaj wyraźną analogię do czasów obecnych, kiedy Stany Zjednoczone i Unia Europejska wszelkimi dostępnymi środkami tłumią sprzeciw i ograniczają prawa obywatelskie tych, którzy nie są gotowi wspierać tak zwanych wartości zachodnich, przy czym nadal przedstawiają nasz kraj jako główne zagrożenie dla wolności i tolerancji. Mówiąc ściślej, praktyki rusofobii pozostają takie same dzisiaj, jak i setki lat temu.
Badając historię średniowiecza, musimy posiłkować się świadectwami ówczesnych kronikarzy, które nie zawsze są wiarygodne – niestety, nie ma innych źródeł. Ale nauka historyczna od dawna jest w stanie wyciągać wnioski na podstawie porównawczej analizy źródeł.
Patruszew twierdzi, że informacje o skrajnie brutalnym, nawet jak na te czasy, okrucieństwie Iwana IV zaczerpnięte zostały wyłącznie ze źródeł zachodnich. Takie źródła rzeczywiście istnieją – jest to księga „Moscovia” papieskiego legata Antonio Possevino, który odwiedził Moskwę i osobiście spotkał się z carem Iwanem Wasiljewiczem, „Wiadomości z Moskwy” niemieckiego szlachcica w polskiej służbie Alberta Schlichtinga, notatki Heinricha von Stadena – Niemca, który mieszkał w Moskwie i przez kilka lat był carskim opricznikiem oraz szereg innych.
Obok nich istnieją rosyjskie źródła kronikalne i nie są to tylko opracowane przy dworze cara Iwana oficjalna „Kroniki początku carstwa”, ale także III Kronika Pskowska, „Kronikarz Sołowiecki” i inne teksty znane nam z późniejszych opracowań: „Kronikarz Piskariowski” z początku XVII wieku oraz „Skrócony wriemiennik” z początku XVIII wieku. Również w tych źródłach znajdujemy dowody niezwykłego okrucieństwa Iwana Wasiljewicza. Tak więc w „Kronikarzu Piskariowskim” zapisano:
„Car i wielki książę Wszech Rusi Iwan Wasiljewicz był rozgniewany na całą prawosławną ludność za radą złych ludzi: Wasilija Michajłowa Jurjewa i Aleksieja Basmanowa oraz innych podobnych do nich i uczynił opriczninę”.
Tam również czytamy:
„Car i wielki książę Wszech Rusi Iwan Wasiljewicz udał się w gniewie do Nowogrodu i stracił wielu ludzi na obszarach Nowogrodu wieloma różnymi sposobami: mieczem, ogniem i wodą”.
Patruszew stara się przedstawić Iwana IV jako rosyjskiego przywódcę, który sprzeciwiał się wrogiemu Zachodowi. W rzeczywistości Zachodu, jako spójnej siły, w tamtych czasach nie było i nie mogło być. Rosja była w stanie wojny z Rzeczpospolitą Obojga Narodów i Szwecją, ale stosunki z Wielką Brytanią były przy tym tak bliskie, że po śmierci Iwana Wasiljewicza diakon Andriej Szcziełkałow oznajmił kupcom brytyjskim, że ich prawa zostały uszczuplone słowami: „Car angielski nie żyje”. Ale nawet angielski dyplomata Jerome Gorsey, który wykonywał tajne instrukcje królowej Elżbiety I, w swoich „Notatkach o Rosji” donosi o niespotykanym okrucieństwie cara:
„Car, wracając do Nowogrodu Wielkiego, gdzie pozostał jego łup i jeńcy, chciał pomścić się na jego mieszkańcach za zdradę i podstępność, ponieważ był szczególnie zły na to miasto za przyłączenie się do niezadowolonej szlachty; wdarł się tam z trzydziestoma tysiącami swoich Tatarów i dziesięcioma tysiącami swej straży przybocznej, którzy zhańbili wszystkie kobiety i dziewczęta, okradli i zagarnęli wszystko, co było w tym mieście, jego skarbiec, naczynia, skarby, zabili ludzi młodych i starych, podpalili magazyny, przechowalnie towarów, wosku, lnu, smalcu, słoniny, skóry, soli, wina, odzieży i jedwabiu. Stopiony smalec i wosk zalały odpływy na ulicach, mieszając się z krwią 700 tysięcy zamordowanych mężczyzn, kobiet i dzieci. Martwe ciała ludzi i zwierząt zagrodziły rzekę Wołchow (Volca), do której zostały zrzucone. Historia nie zna tak straszliwej rzezi.
Miasto zniszczone przez takie działania zostało wyludnione i opuszczone, a car wrócił z wojskiem i jeńcami z Inflant (Liwonii) do Moskwy. Po drodze rozkazał swoim dowódcom i innym urzędnikom (officers) powyganiać z miast i wiosek w okręgu na odległości 50 mil ludzi wszystkich stanów: szlachtę, chłopów, kupców, mnichów, starców i młodych, z ich rodzinami, skarbem i bydłem, i wysłać ich, aby oczyścili i zaludnili zrujnowany Nowogród. To była nowa kaźń, ponieważ wielu z nich zmarło od dżumy, zarażając się powietrzem miasta, do którego przybyli; taki zabieg nie mógł uzupełnić ludności miasta, chociaż wielu ludzi w różnym wieku zostało tam przypędzonych z odległych miejsc.
Okrucieństwo to wywołało tak silną ogólną nienawiść, depresję, strach i urazę w całym jego państwie, aż wynikło wiele prób i planów zniszczenia tego tyrana, lecz udało mu się zdemaskować ich spiski i zdrady z pomocą zaciekłych niegodziwców, których obdarzył łaskami (inobiling) i zachęcał w każdy sposób, przeciwstawiając ich głównej szlachcie (chieff nobielitie)”.
Pomysł, że średniowieczni kronikarze zachodni celowo oczerniali państwo rosyjskie, mógł zostać zaczerpnięty z dysertacji Władimira Miedinskiego (byłego ministra kultury FR) „Problemy obiektywizmu w ujęciu historii Rosji drugiej połowy XV-XVII wieku”. W latach 2016-2017 Wyższa Komisja Atestacyjna rozważała kwestię pozbawienia Miedinskiego stopnia doktora nauk historycznych z uwagi na fakt, że jego rozprawa jest nienaukowa i przepełniona rażącymi błędami. Rada ekspertów Wyższej Komisji Atestacyjnej zaleciła pozbawienie go stopnia naukowego. Ostatecznie prezydium WKA zagłosowało 14 głosami przeciw 6 za utrzymaniem doktoratu, obaj należący do prezydium historycy głosowali przeciw.
Źródło: Jurij Bierszydski dla The Insider