Każde działanie wymierzone w bezpieczeństwo wymaga od agresorów działań, wymierzonych w sposób postrzegania tego bezpieczeństwa. Dlatego działania dezinformacyjne i propagandowe skierowane są w kilka obszarów jednocześnie:
– Mówimy tutaj o ogólnych obszarach, bo niektóre mają oczywiście działania bardzo specjalistyczne, tzw. mikrooperacje – tłumaczy Kamil Basaj z Fundacji Info Ops Polska. – Te najważniejsze można podzielić na dwie grupy. Po pierwsze, jest to promowanie własnych zdolności bojowych, promowanie również informacji dotyczących zdolności działań ofensywnych przeciwnika, wywoływanie atmosfery lęku, strachu przed zagładą nuklearną, która miałaby niewątpliwie spotkać Polskę w przypadku konfliktu z Rosją, przy jednoczesnych działaniach dezawuujących jedność Zachodu i zachodnie systemy uzbrojenia. Osiąga się to poprzez np. pokazywanie wszelkich mankamentów, czy to myśliwców, czy kwestii związanych z uzbrojeniem chociażby marynarek wojennych państw NATO. Tymczasem niejednokrotnie mamy możliwość przekonania się, że systemy rosyjskiego uzbrojenia nie są aż tak rozbudowane jakby Rosjanie chcieli nam to pokazać, w związku z tym możemy opisane wyżej działania traktować jako kampanię w pewnym sensie maskowania przez Rosję własnych zdolności ofensywnych, przy jednoczesnym promowaniu i próbie budowy takiego poczucia zagrożenia.
Jednak czy rzeczywiście Rosja jest kolosem na glinianych nogach, który tylko w propagandzie potrafi stworzyć zagrożenie? Kamil Basaj nie ma złudzeń:
– Zagrożenie ze strony Rosji niejednokrotnie jest realne i zmusza świat Zachodu do reakcji. Weźmy za przykład kwestię łamania przez Rosję traktatu INF. Przypomnę, traktat ten zabraniał posiadania i stosowania pocisków rakietowych średniego zasięgu. Został on jednak przez Rosję złamany poprzez jeden z systemów uzbrojenia. Spotkało się to z deklaracją Stanów Zjednoczonych o odstąpieniu od ustaleń traktatu INF, oraz z oświadczeniami ministrów obrony, jak również sekretarza generalnego NATO. Uruchomiło to intensyfikację działań dezinformacyjnych na kierunku łamania przez Rosję traktatu INF. Polegały one na zarzucaniu USA kłamstwa, że oto Stany Zjednoczone twierdzą, że Rosja posiada pociski których ta nie ma. Kolportowane są także informacje na temat tego jakie pociski i systemy uzbrojenia budują w tajemnicy Stany Zjednoczone, sprawiając wrażenie, że w istocie to USA złamały traktat INF.
W tym punkcie warto zastanowić się, w jaki sposób przeciwdziałać tego typu dezinformacji.
– W tego typu manipulacjach potrzebny jest skoordynowany i jasny przekaz z różnych ośrodków – tłumaczy ekspert Fundacji Info Ops Polska. – Wprowadzanie takiego szumu informacyjnego i dezorientacji z jednej strony konfliktu, może spowodować kolejne zagrożenie, którym jest symetryzm zagrożeń. Wyjaśnijmy na czym ten symetryzm polega – z jednej strony jest Rosja, która stanowi zagrożenie poprzez swoje działania w sferze uzbrojenia. Rosja posiada zakazane pociski. Z drugiej strony, przy braku komunikacji strategicznej, a przy silnej propagandzie rosyjskiej, działanie Stanów Zjednoczonych też może być postrzegane jako równorzędne, na zasadzie – Rosjanie mają zakazaną broń, no to mają, ale Amerykanie przecież też jakąś mają. Zatem powstaje pozorna równowaga w przekazie, społeczeństwa godzą się, że obie strony konfliktu mają coś zakazanego. Rosjanie mają, bo łamią traktat, Amerykanie mają, bo mają Rosjanie. I następuje zaburzenie równowagi pomiędzy postrzeganiem zagrożeń, w sensie naszego bezpieczeństwa narodowego. Należy jednak pamiętać, że Polska jest na przedpolu wszelkich potencjalnych zagrożeń w wymiarze militarnym. W związku z tym Polsce zależy na tym, by ta sytuacja była w sposób prawidłowy spostrzegana przez kraje sojusznicze. Jeśli nasi sojusznicy przejdą nad tak pojmowanym symetryzmem do porządku dziennego, to dla nas rodzi to niebezpieczną sytuację. Niestety w tych okolicznościach bardzo zasmuca obraz tego, w jaki sposób Niemcy postrzegają gwarancje bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, albo jaki jest poziom zaufania wśród sojuszników w stosunku do Putina i Trumpa.
WP
Fot. pixabay.com