Sensacyjny reportaż z trzęsącym się nagraniem ekipy telewizyjnej goniącej dwie osoby – w taki sposób białoruska państwowa telewizja ONT postanowiła „poinformować” swoich widzów, że białoruskie władze wydaliły dwóch brytyjskich dyplomatów.
„Ci ludzie zbierali informacje o wewnętrznych sprawach Białorusi i rozwoju protestów. […] Wielokrotnie spotykali się z przedstawicielami opozycji i organizacjami broniącymi praw [człowieka] i strukturami pozarządowymi”, wyliczają „grzechy” dyplomatów państwowi dziennikarze białoruscy. Przedstawiciel białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych dodał, że te działania były „niezgodne ze statusem dyplomaty”.
Uznanie brytyjskich dyplomatów za personae non grata za wykonywanie pracy zgodnie z traktatami międzynarodowymi jest tylko ostatnim przykładem narastającej paranoi przejawianej przez białoruski reżim. W październiku władze Białorusi zażądały, żeby Polska i Litwa zredukowały liczbę personelu dyplomatycznego w tym kraju. W akcje solidarności szereg państw europejskich odwołał z Białorusi własnych ambasadorów.
Ostatni incydent z udziałem brytyjskich dyplomatów wyróżnia się jednak tym, że tym razem to kontrolowane przez państwo media zostały użyte jako narzędzie nękania i oczerniania dyplomatów. Białoruska telewizja nie tylko, zdaje się, ganiała dwóch dyplomatów po ulicach Mińska (nie można niezależnie potwierdzić tożsamości osób z nagrania), ale także sugerowała, że jeden z nich był widziany „w byłej Jugosławii, Afganistanie, Iraku i na Ukrainie w centrum wydarzeń”. Takie twierdzenia idealnie wpisują się w dezinformacyjne narracje prokremlowskich i białoruskich państwowych mediów twierdzących, że trwające protesty i białoruska opozycja są „sterowane z zagranicy”. Wszystko jako część rzekomo większego i złowrogiego spisku, żeby wywołać niestabilność na Białorusi, a szerzej – wzdłuż rosyjskiej granicy.
To nie był również odizolowany przypadek ataku rozsadników dezinformacji przeciwko Wielkiej Brytanii na Białorusi – Zjednoczone Królestwo wraz z Polską, Krajami Bałtyckimi i Stanami Zjednoczonymi było przedstawiane jako siejące chaos w kraju. Nawet przed początkiem protestów Wielka Brytania przyciągnęła gniew prokremlowskich mediów na Białorusi, które oskarżały brytyjską ambasadę o promowanie ludobójczych i autodestrukcyjnych polityk nieumyślnym Białorusinom.
Ucząc się od najlepszych
Jak już wcześniej pisało EUvsDisinfo, szereg białoruskich dziennikarzy w państwowej telewizji został zastąpiony „specjalistami” medialnymi z Rosji niedługo po wybuchu protestów przeciwko Łukaszence. Wygląda na to, że białoruska telewizja państwowa nie tylko ujednoliciła swoją narrację z narracją rosyjskich mediów państwowych, ale też przyjęła ich taktyki.
W 2017 roku należąca do Gazpromu NTV zaatakowała rosyjskich obrońców praw człowieka i zachodnich dyplomatów używając sekretnych nagrań audio i video, żeby zdyskredytować rosyjskich aktywistów, jako domniemane marionetki Zachodu. Dwa lata później wyemitowała „dokument” oczerniający rosyjskie NGO i przedstawicieli państw Zachodu w podobny sposób, utwierdzając swoją pozycję jednego z najbardziej agresywnych kanałów dezinformacji kontrolowanych przez państwową spółkę.
Teraz białoruska telewizja państwowa postępuje tak samo. W październiku 1 kanał Telewizji Białoruś wyemitował sekretne nagranie niezweryfikowanego wideo pokazujące domniemaną konspirację dyplomaty UE z opozycją kirgiską w celu rozpalenia tam protestów „jak na Białorusi”.
Białoruskie programy telewizyjne regularnie przedstawiają też obrazy „skruszonych protestujących”, a ci, którzy się nie ukorzą są oczerniani jako źli i zbrodniczy „zmagarzy” – to etykieta zapożyczona z prokremlowskich mediów, pełna negatywnych konotacji i podobna do oczerniającego określenia Ukraińców, którzy wspierali Majdan: „banderowcy”. Białoruskie media państwowe dobrze nauczyły się kremlowskich reguł gry.
Źródło: EU vs Disinfo