Według badań naukowców z Oksfordzkiego Instytutu Internetowego (Oxford Internet Institute), zajmującego się dezinformacją, zwłaszcza w wymiarze automatyzacji i algorytmów, w 2019 roku już co najmniej w siedemdziesięciu państwach zastosowano zorganizowane kampanie manipulacyjne w social media. Co ciekawe, w każdym z tych państw stała za nimi partia polityczna lub rząd. Dla porównania w 2018 roku było to 48 krajów, a w 2017 zaledwie 28.

W raporcie, w którym opublikowane zostały wyniki badania, autorzy wskazują na dwojaką przyczynę takiego wzrostu – w jednej strony kolejni aktorzy eksperymentują z nowymi technikami i narzędziami, a z drugiej badacze, dziennikarze i aktywiści rozbudowali aparat pojęciowy i metody wykrywania i definiowania tych zjawisk, co przekłada się na ich większą wykrywalność.

Badanie podchodzi do zagadnienia w sposób specyficzny. Do kategorii manipulacji w mediach społecznościowych zalicza wszystkie działania podmiotów państwowych i partii politycznych, polegające na zorganizowanych kampaniach propagandy politycznej, które, zdaniem twórców, „zanieczyszczają cyfrowe środowisko informacyjne” – ale jednocześnie także te, które ograniczają wolność słowa bądź są jawną dezinformacją. Na początku raportu czytamy, że „propaganda komputerowa – użycie algorytmów, automatyzacji i big data do kształtowania życia publicznego – staje się rozpowszechnioną i wszechobecną częścią codziennego życia”. Badacze podkreślają, że opisywane zjawiska w walce politycznej nie są niczym nowym, a jedynie stosują nowe środki. Problemy takie jak polaryzacja społeczeństwa, brak zaufania czy obniżenie standardów demokratycznych występowały wcześniej – teraz jednak, dzięki mediom społecznościowym, występują w nowej skali.

Ciekawym przypadkiem ujętym w raporcie są Chiny. Dotychczas propaganda i dezinformacja cyfrowa ograniczała się w przypadku tego państwa raczej do komunikatorów i sieci społecznościowych wewnętrznych, takich jak Weibo, WeChat czy QQ. Dopiero w świetle protestów w Hong Kongu, które przebiły się na czołówki światowych mediów, rząd ChRL zaczął wykorzystywać platformy takie jak Facebook i Twitter do celów własnej propagandy – tym razem skierowanej na „rynek” zachodni.

Według badaczy z Oksfordu w 87% państw wykorzystuje się w pracy propagandowej ludzi. Nieco mniej, bo 80% – boty. Jedynie odpowiednio 11% i 7% wykorzystuje cyborgi (automatyczne konta podlegające nadzorowi człowieka) i konta kradzione. W przypadku Polski są to właśnie boty, czyli profile dodające lub rozprzestrzeniające treści w sposób zautomatyzowany. Są to przede wszystkim materiały atakujące przeciwną opcję polityczną.

Działalność oddziałów cybernetycznych według twórców raportu podzielić można na pięć typów aktywności, z których najpowszechniejszą jest tworzenie dezinformacji lub manipulowanych mediów. W Polsce głównym problemem w nieczystej walce politycznej jest natomiast trolling, wyśmiewanie i nękanie przeciwników – do tej kategorii wejdzie kwestia hejtu w Internecie.

Autorzy badania podsumowują raport pytaniem „czy media społecznościowe rzeczywiście tworzą przestrzeń dla publicznej dyskusji i demokracji? Czy raczej intensyfikują treści, które utrzymują obywateli w zależności, dezinformacji i złości?”, poddając w wątpliwość deklarowaną rolę social media jako pozytywnej platformy wolności słowa i narzędzia głęboko demokratycznego.

Źródło: COMPROP