Udaje nam się rozpoznawać miejsca, w których tworzona jest narracja i dezinformacja ze strony Rosyjskiej. Wiemy o Sputniku, wiemy o agencjach prasowych, które funkcjonują w Federacji Rosyjskiej i są w dużej mierze przekaźnikami kremlowskiej wizji świata, słyszymy o farmach trolli, które funkcjonują pod Petersburgiem, ale trudno chyba mówić wprost o takich miejscach wśród innych graczy na mapie geopolitycznej. Kto jest takim rozsadnikiem chińskiej propagandy w Europie? Czy istnieją chińskie portale propagandowe?
– Tak, są portale informacyjne, które przedstawiają chiński punkt widzenia na otaczający świat – mówi Kamil Basaj z Fundacji Info Ops Polska – ale tutaj Chińczycy w dużej mierze inwestują w opiniotwórcze ośrodki medialne, lub w opiniotwórczą publicystykę. W ten sposób starają się wpływać na sposób postrzegania Chin w Polsce czy na Zachodzie. Duża rolę w kontroli, również tego co się mówi na temat Chin, odgrywają Instytuty Konfucjusza, które skupiają środowiska zaangażowane w obronę chińskich interesów, niejednokrotnie te instytuty mają związek, czy są pod pewną kontrolą aparatów bezpieczeństwa Chin. Natomiast ten przekaz, który jest jawnie kierowany do odbiorców, realizuje w pewnym sensie działania propagandowe, klasyczne dla państwa realizującego politykę public affairs, z tymże pomija informacje niewygodne lub maskuje przekaz negatywny. Na kanwie wydarzeń, które miały miejsce w Hong Kongu – Chiny pokazały zdolność i faktyczne zaangażowanie w procesy manipulacyjne na szeroką skalę, bo mówimy o posiadaniu przez nich kilkuset tysięcy obiektów w mediach społecznościowych. Jest to państwo posiadające zdolność reakcji informacyjnej w celu maskowania działań własnych, które w oczach opinii publicznej Zachodu są postrzegane negatywnie.
Obecnie w świecie Instytuty Konfucjusza działają w 154 krajach, na 548 uniwersytetach i w 1193 szkołach. Dysponują budżetem 314 milionów dolarów i zatrudniają ok 46 200 nauczycieli. Uczą 1 mln 700 tys. osób. W Europie najwięcej Instytutów jest w Wielkiej Brytanii – 29 na wyższych uczelniach oraz 148 klas w szkołach w całym kraju. W Polsce znajduje się 5 placówek tego typu. Instytut jest ważnym elementem zagranicznej struktury propagandowej, na co zwróciła uwagę Komisja Praw Człowieka Brytyjskiej Partii Konserwatywnej, opisując w raporcie wpływ Instytutów Konfucjusza na wolność akademicką oraz ich dążenie di tłumienia krytyki Chin poza ich granicami.
Jak podaje Vatican News (https://www.vaticannews.va/pl), była pracownica chińskiego ministerstwa edukacji, a następnie Instytutu Konfucjusza przy Uniwersytecie McMaster w Kanadzie przyznaje, że nauczyciele i uczniowie są indoktrynowani przez partię. „Są tylko jedne Chiny, Tajwan jest częścią Chin, Tybet jest częścią Chin. Nie mówimy o masakrze na placu Tienanmen” – wskazuje Sonia Zhao. Nauczycielka zgłosiła swoje obawy władzom uniwersytetu w Kanadzie, który podjął decyzję o zamknięciu instytutu. Od tamtego czasu co najmniej 30 innych uczelni i jedna szkoła odcięła się od chińskiej propagandy.
Poza granicami Chin działają także Chińskie Stowarzyszenia Studentów i Naukowców, które ściśle współpracują z Instytutami Konfucjusza. Pracując na uniwersytetach, pracownicy instytutów nie są zatrudniani przez uczelnie ale przez rząd w Pekinie, co powoduje, że zarówno oni jak chińscy studenci, podejmujący studia poza granicami Chin, są pod stałym nadzorem władz.
WP