Źródło: Aleksander Kusznar dla Newsader
W niedzielę rosyjskie media rozpowszechniły informacje, z których wynikało, że oficjalne Niemcy „nie wierzą” w zaangażowanie Rosji w zatrucie Siergieja i Julii Skripalów w angielskim mieście Salisbury. Z nagłówków wynikało, że Niemcy nie uznają specjalnych służb Kremla za winne ataku chemicznego w Wielkiej Brytanii.
Telewizja Zwiezda wprost stwierdziła, że w Berlinie „sprostowano zaangażowanie Rosji w zatrucie Skripalów”.
Kanał telewizyjny Mir 24 sformułował tytuł w taki sposób, jakby chodziło o oficjalne stanowisko niemieckiego Parlamentu, który rzekomo uważa, że ”nie ma dowodów na zaangażowanie Rosji w zatrucie Skripalów”.
Portal Alternatywa napisał, że w Bundestagu funkcjonariusze służb specjalnych, którzy są pewni winy Moskwy, są uważani za „kłamców”.
Telewizja Sankt-Peterburg przedstawiła sytuację w taki sposób, jakoby jednocześnie kilka niemieckich polityków podzieliło się wątpliwościami, że to właśnie rosyjski wywiad próbował odebrać życie byłemu szpiegowi i jego córce. Nagłówek na stronie internetowej wygląda następująco: „Media: niemieccy politycy zakwestionowali zaangażowanie Rosji w sprawę Skripalów”.
SputnikNews pisze, że Bundestag rzekomo „wątpi” w zaangażowanie Rosji w zatrucie Skripalów.
Pozostałe media opublikowały analogiczne nagłówki, których istota sprowadza się do tego, że Niemcy nie uważają, że Moskwa jest winna użycia trującej substancji „Nowiczok” przeciwko mieszkańcom Wielkiej Brytanii. Wśród nich na przykład E-News i Sensum.
Analizując te i inne publikacje, Newsader doszedł do wniosku, że reprezentują one hałas informacyjny, a w niektórych miejscach są bezpośrednią dezinformacją.
W rzeczywistości chodzi o oświadczenie posłanki Bundestagu z ramienia Niemieckiej Lewicy – Heike Hänsel, która powiedziała w wywiadzie dla gazety Junge Welt, że „brytyjskie i niemieckie służby specjalne nie mają dowodów na domniemaną odpowiedzialność Rosji” za atak chemiczny w Salisbury.
Jak wynika z materiału, autorem oświadczenia nie byli „niemieccy politycy”, tylko jedna parlamentarzystka. Jeszcze bardziej przesadne byłoby stwierdzenie, że wątpliwości ma cały Bundestag.
Główna manipulacja w rosyjskich publikacjach tkwi w istocie wypowiedzi Heike Hänsel, która wcale nie twierdzi, jakoby służby specjalne „kłamały” o zaangażowaniu Moskwy. Z jej słów nie wynika, że ktoś w Berlinie odrzuca winę Kremla. W jej wypowiedzi nie ma nawet aluzji do tego, że ona sama, jej współpracownicy, przedstawiciele władz lub ktokolwiek z działaczy społeczno-politycznych w Niemczech mają wątpliwości co do odpowiedzialności Rosji za atak chemiczny w Wielkiej Brytanii. Jedyną rzeczą, którą miała na myśli Hänsel, było to, że według niej śledztwo nie przedstawiło opinii publicznej dowodów na winę Kremla.
Należy zauważyć, że rosyjskie media od dawna praktykują nierzetelne „wrzuty” w sprawie Skripalów, wykorzystując prawie każdy powód, aby „obalić” informację o zaangażowaniu rosyjskich służb specjalnych w atak chemiczny w Salisbury. Podobną dezinformację uprawiały wcześniej rosyjscy urzędnicy wysokiego szczebla w tym stały przedstawiciel przy ONZ – Wasilij Niebenzia i minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Wypowiedź Ławrowa została sprostowana przez szwajcarskie laboratorium, gdzie analizowano użyty w Salisbury „Nowiczok”. Wcześniej Boris Johnson, który był wówczas szefem brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, naliczył w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej około 30 sprzecznych wersji zatrucia Skripalów.
Tymczasem brytyjscy śledczy są przekonani, że to rosyjski personel GRU zastosował wyprodukowany w Rosji „Nowiczok” na terenie Zjednoczonego Królestwa. Obecnie główna wersja tego, co się wydarzyło, jest następująca: substancja A-234 wyprodukowana w rosyjskim mieście Szychany została umieszczona przez rosyjskie służby specjalne w pewnym pojemniku, najprawdopodobniej w butelce perfum i przewieziona na teren Wielkiej Brytanii około połowy kwietnia. Kilka tygodni później kolejna grupa rosyjskich zabójców przedostała się do Wielkiej Brytanii i naniosła truciznę na klamkę drzwi domu Siergieja Skripala, a następnie – dzień po popełnieniu przestępstwa – opuściła Anglię samolotem. Pomimo faktu, że przestępcy używali fałszywych paszportów i fałszywych imion, brytyjska policja zdołała zidentyfikować kilku z nich dzięki kamerom wideo i technologii rozpoznawania twarzy. Nie jest wykluczone, że do Wielkiej Brytanii trafiło dwie butelki „Nowiczoka”, a druga wciąż gdzieś leży, nadal stwarzając śmiertelne niebezpieczeństwo.
Londyn jest przekonany, że żaden inny kraj na świecie, z wyjątkiem Rosji, nie miał ani motywów, ani doświadczenia, ani możliwości technicznych zastosowania tak rzadkiej trucizny wobec byłego szefa GRU Siergieja Skripala. On i jego córka przeżyli, inny przypadkowy przechodzień, Charlie Rowley, prawie zmarł po kontakcie „Nowiczokiem”, natomiast jego partnerka Dawn Sturgess, zmarła tydzień po skorzystaniu z „perfum”.
Źródło: Aleksander Kusznar dla Newsader