Rosyjska agencja informacyjna Sputnik rozgrywa propagandowo spór wokół Pomnika Katyńskiego w Jersey City. W swojej depeszy przedstawia wynik negocjacji pomiędzy burmistrzem, a stroną polską jako niezadowalający. Co ciekawe, nie przedstawia przy tym amerykańskim czytelnikom podstawowych faktów dotyczących Zbrodni Katyńskiej.
Sputnik poświęcił uwagę sporowi wokół pomnika w materiale w amerykańskiej wersji serwisu. Podaje się tam, że „pomimo porozumienia do jakiego doszło pomiędzy stroną polską, a burmistrzem Jersey Cuty, Stevenem Fulopem, nie brak osób, które nie zgadzają się na przeniesienie pomnika”.
Przypomnijmy – po trwającej kilkanaście dni burzy wokół monumentu w poniedziałek ustalono, że ma on zostać przeniesiony o kilkadziesiąt metrów wzdłuż nabrzeża rzeki Hudson – do miejsca, które po rewitalizacji i dostosowaniu go do potrzeb Polonii, ma zostać oddane Komitetowi Katyńskiemu w wieczystą dzierżawę.
Jako ekspert Sputnika występuje mecenas Sławomir Platta, Amerykanin polskiego pochodzenia, który samozwańczo przedstawia się jako obrońca pomnika (jego dysponentem jest Komitet Katyński). Platta namawia do „obrony pomnika za wszelką cenę” (nikt nie chce go niszczyć). „Polska w tej sytuacji po prostu pragnie godności, nic więcej” – powiedział Platta Sputnikowi i – co istotne – ostrzega na łamach propagandowej tuby przed „atakami w przyszłości”.
O tym, że rosyjskie rozsadniki dezinformacji są żywotnie zainteresowane podgrzewaniem wszelkiego rodzaju sporów wewnętrznych w szeroko pojętym „świecie zachodnim” nie trzeba nikogo przekonywać. To ich metoda działania – wygaszające się spory podlewać w taki sposób, by rozgorzały na nowo.
Te metody zdradziła m.in. Liz Wahl, była pracownica telewizji RT (Russia Today) w USA, która w rozmowie z serwisem niezalezna.pl mówiła:
„Gdy zaczynałam pracę, trwał protest Occupy Wall Street. Były demonstracje i wściekli ludzie protestujący przeciwko korupcji. Ludzie cieszyli się, gdy widzieli mikrofon RT, bo twierdzili, że inne media przemilczają ten temat. Ale w pewnym momencie z pokazywania rzeczywistej historii przerodziło się to w obsesję naszego rosyjskiego dyrektora, który nakręcał nas do przedstawiania protestów, nawet gdy nic się nie działo. Chodziło o to, by pokazać USA jako kraj upadającej demokracji, że Zachód nie jest w niczym lepszy niż Rosja” – mówiła.
Cóż, teoretycznie załatwiona polubownie sprawa ma więc „potencjał” do kolejnej eskalacji. Trudno powiedzieć, czy mecenas Platta ma świadomość tego, że właśnie stał się narzędziem rosyjskiej dezinformacji. Być może nie ma to dla niego znaczenia – całą sprawę zdaje się wykorzystywać jako kampanię wyborczą przed nadchodzącymi wyborami lokalnymi. A kolejne odsłony tego tematu? Na pewno dowiemy się o nich ze Sputnika.