Posłanka Kukiz’15 Elżbieta Zielińska przekonuje, że „gdyby nie sprezentowano 100 milionów [euro] na ukraińskie drogi, to nie trzeba by podnosić opłat Polakom”.
Deputowana ugrupowania, które od dłuższego czasu stara się rozbudzać, a następnie grać na antyukraińskich fobiach Polaków, myli się, i to co najmniej trzykrotnie.
Po pierwsze, pieniądze, które zostaną przeznaczone na ukraińskie drogi, to nie „prezent”, jak powtarzają skrajnie prawicowe media (m.in. wSensie.pl) i niektórzy posłowie (m.in. Paweł Kukiz) co najmniej od listopada zeszłego roku, a kredyt udzielony przez polskie władze ukraińskim.
Po drugie, na ukraińskie drogi nie zostanie przeznaczone 100 milionów euro, a trochę ponad 2/3 sumy kredytu, czyli 68 milionów euro.
Po trzecie, chodzi o remont sześciu przygranicznych dróg. Razem 175 kilometrów nawierzchni. Po tych drogach jeżdżą też polskie ciężarówki, czy też ciężarówki z polskimi towarami, które są sprzedawane na Ukrainie. Każda inwestycja w infrastrukturę drogową na Ukrainie w strefie przygranicznej oznacza także de facto ułatwienia dla polskiego biznesu, większe zyski i większe podatki płacone w Polsce. Jeżeli już patrzeć z czysto polskiej perspektywy, to także łatwość dojazdu do Lwowa i innych miejscowości w zachodniej części Ukrainy, które są chętnie odwiedzane przez Polaków, uczestników wycieczek po dawnych kresach RP. Oczywiście z tej infrastruktury będą korzystać także Ukraińcy. Dodajmy przy tym, że pozostała część ze stu milionów euro kredytu także zostanie zainwestowana w infrastrukturę graniczną. Pieniądze trafią do celników i Służby Granicznej.
[pp]