Władze białoruskie, zdając sobie sprawę, że obecnie niemożliwe jest odmrożenie oficjalnych kontaktów z Polską, skupiły się na zwykłych Polakach. Aby na nich wpłynąć, stworzono polskojęzyczne media, które promują propagandowe narracje Mińska. Główne przesłanie brzmi: ludzie w Polsce są dobrzy, ale kraj ma pecha do polityków.
„99% Polaków rozumie i, jestem pewien, popiera białoruską politykę” – oświadczył z przekonaniem Łukaszenka we wrześniu 2024 r., dodając jednocześnie, że nie ma zamiaru atakować Polski. Źródło tych danych nie zostało ujawnione opinii publicznej. Tymczasem z badań przeprowadzonych przez Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego wynika, że 88% Polaków ma negatywną opinię o Łukaszence, a tylko 3% go popiera. Jest oczywiste, że dane te nie są podawane w białoruskiej propagandzie, aby nie burzyć mitu o wielkiej miłości Polaków do Łukaszenki.
Zgodnie z tym mitem, polscy politycy, którzy nie biorą pod uwagę interesów narodu, ale wykonują wolę NATO i USA, uniemożliwiają rozwój normalnych stosunków między krajami. Do 2023 r. był to reżim Duda-Morawiecki, teraz jest to reżim Duda-Tusk. Zmiana rządu w Polsce nie wpłynęła w żaden sposób na oficjalne stosunki białorusko-polskie, Warszawa nie uznaje przywództwa w Mińsku, wspiera demokratyczne siły Białorusi i nakłada sankcje w odpowiedzi na kryzys migracyjny i aresztowanie dziennikarza i przedstawiciela mniejszości polskiej Andrzeja Poczobuta. W obliczu braku oficjalnych kontaktów politycznych, Białoruś przeniosła swoją uwagę na zwykłych Polaków.
Propaganda ma na celu stworzenie dla nich wizerunku przyjaznej Białorusi: „Przyjeżdżaj, podróżuj i dziel się wrażeniami z przyjaciółmi”. Aby ułatwić podróżowanie polskim obywatelom, 1 lipca 2022 r. wprowadzono ruch bezwizowy. Prawie 100 000 Polaków skorzystało już z uproszczonego systemu przekraczania granicy. Mówiąc o ruchu bezwizowym, propaganda przeciwstawia „pokojowy” Mińsk „agresywnej” Warszawie, sugerując: „Patrzcie, wasze władze budują płoty na granicy, zamykają punkty kontrolne, podczas gdy my jesteśmy gotowi przyjąć was bez ograniczeń i w dowolnej liczbie”. Białoruska telewizja, będąca obecnie głównym nośnikiem propagandy, nieustannie pokazuje relacje z granicy, w których Polacy opowiadają o powodach podróży na Białoruś, dziękują białoruskim władzom za możliwość niepłacenia za wizy i chwalą kraj za to, że jest spokojny, czysty, bezpieczny i, co najważniejsze, nie tak straszny, jak mówią w polskich mediach. Tymczasem polskie media odradzają odwiedzanie Białorusi, powołując się na obawy o bezpieczeństwo, gdyż każdy polski turysta jest potencjalnym zakładnikiem białoruskiego reżimu.
Oczywiste jest, że trudno jest przekazać Polakom „prawdę” o Białorusi w języku rosyjskim, w przeciwieństwie do Litwinów czy Łotyszy, którzy na ogół rozumieją ten język. Z tego powodu w ostatnich latach białoruska propaganda aktywnie rozwijała treści w języku polskim. Nawet państwowa agencja informacyjna BiełTA uruchomiła polskojęzyczną wersję. Głównym nadawcą „prawdy dla Polaków” stała się Białoruska Państwowa Kompania Radiowo-Telewizyjna. Wprowadziła ona w pełni polskojęzyczny program na swoim międzynarodowym kanale radiowym. Autorem programu jest Daniel Mikusek, który w Polsce określał się jako przedsiębiorca, ale po przyjeździe na Białoruś zmienił się w analityka politycznego. Później dołączył do niego były polski sędzia Tomasz Szmydt. Schmidt uciekł z Polski i poprosił o azyl polityczny na Białorusi.
W swoim programie radiowym Mikusek i Szmydt omawiają bieżące wydarzenia w Polsce, komentują wypowiedzi polityczne i krytykują wsparcie kraju dla Ukrainy. Programy te mają średnio kilka tysięcy wyświetleń. Jednak komentatorzy z Polski są często krytyczni wobec gospodarzy, często wyrażając pogardę i nazywając ich zdrajcami i sługami Łukaszenki.
Ważną rolę w propagandzie odgrywa prorządowy Związek Polaków na Białorusi. W kraju mieszka około 300 tysięcy Polaków, co czyni ich drugą co do wielkości mniejszością narodową po Rosjanach. Do 2005 r. istniał zjednoczony Związek Polaków, ale władze odrzuciły wybranego lidera, wysunęły własnego kandydata i doprowadziły do rozłamu. W rezultacie na Białorusi powstały dwa Związki Polaków: jeden prorządowy, a drugi niezależny. Nie trzeba dodawać, że prorządowy Związek nigdy nie miał problemów z białoruskimi władzami. Wszystkie jego inicjatywy spotykały się z poparciem, a wszelkie wątpliwości były szybko rozwiązywane. Niezależny Związek Polaków nie otrzymał tak szerokiego wsparcia, ale władze tolerowały jego istnienie do 2020 roku. Po masowych protestach w tym roku, o których organizację oskarżono Polskę, niezależny Związek został poddany represjom: jego działalność została ograniczona, członkowie zmuszeni do emigracji, a kierownictwo aresztowane. Wiceprzewodniczący Związku, Andrzej Poczobut, otrzymał 8 lat więzienia i nadal przebywa za kratkami. Oczywiste jest, że prześladowanie polskiej mniejszości, zamykanie polskich szkół, burzenie polskich pomników nie są działaniami, które mogłyby zyskać przychylność zwykłych ludzi w sąsiednim kraju. I tutaj prorządowy Związek Polaków stał się szczególnie przydatny dla władz. Jego szef Aleksandr Songin został nawet mianowany posłem do białoruskiego parlamentu, aby zademonstrować znaczenie kwestii polskiej w białoruskiej polityce wewnętrznej. Jest on częstym gościem we wspomnianej polskiej audycji białoruskiego radia, gdzie opowiada o tym, jak dobrze żyje się Polakom na Białorusi, jak wspierają tamtejszy samorząd i marzą o przyjaznych stosunkach z Polską.
Aby rozszerzyć swoje wpływy na mniej zaangażowany politycznie segment polskiego społeczeństwa, białoruska propaganda aktywnie stara się zaangażować znane osoby publiczne. Nie ma jeszcze wielu chętnych, ale mimo to udało im się zwabić aktora Jarosława Jakimowicza, najbardziej znanego z roli w filmie „ Młode wilki”. Opublikował on serię pochlebnych filmów na temat swojej podróży, w których starał się zniszczyć negatywny wizerunek reżimu Łukaszenki. Koszt tej podróży dla białoruskich władz nie został ujawniony. Jednak reputacja aktora znacznie ucierpiała, o czym świadczą komentarze pod jego postami.
Pomimo wszystkich wysiłków, jakie białoruska propaganda wkłada w tworzenie atrakcyjnego wizerunku reżimu w oczach przeciętnego Polaka, na tym etapie trudno nazwać to przedsięwzięcie sukcesem. Polacy nie postrzegają Łukaszenki jako przyjaznego polityka, a liczba chętnych do podróżowania na Białoruś w ramach ruchu bezwizowego spada z miesiąca na miesiąc. Prorządowy Związek Polaków nie ma żadnych wpływów w Polsce, w przeciwieństwie do niezależnego Związku Polaków. Co więcej, polscy obywatele, którzy opowiedzieli się po stronie reżimu Łukaszenki, są postrzegani przez swoich rodaków raczej jako dziwacy i są potępiani.