Mimo prowadzonej przez Białoruś od 2021 roku wojny hybrydowej przeciwko naszemu krajowi, wciąż trafiają się pojedynczy Polacy, którzy chętnie występują w kontrolowanych przez Mińsk mediach. Niektórzy z nich wyjeżdżają nawet na Białoruś, niepomni losu Emila Czeczki, który – po propagandowym wykorzystaniu do cna przez reżim w Mińsku – został znaleziony powieszony we własnym mieszkaniu. Losy i przekonania osób „brylujących” w łukaszenkowskich mediach przeanalizował portal Belsat.

Obecnie największą polską gwiazdą białoruskich mediów jest Daniel Mikusek. Przedstawiany w nich konsekwentnie jako „politolog”, w Polsce miał firmę zajmującą się pakowaniem towarów. Udziela się przede wszystkim w reżimowym Międzynarodowym Radiu Białoruś, gdzie prowadzi propagandową audycję „Myśli o Polsce”. Powiela tam tezy propagandy rosyjskiej o rzekomych planach zaboru zachodniej części Ukrainy przez Warszawę. (Demaskowaliśmy tego typu fake newsy już wielokrotnie: https://www.stopfake.org/pl/tonacy-mapy-sie-chwyta/). Przy tym sugeruje, że do tych „planów rozbiorowych” mogłyby się przyłączyć Węgry i Rumunia. Według niego po przybyciu dużej rzeszy ukraińskich uchodźców Polacy stali się we własnym kraju właściwie obywatelami „drugiej kategorii”. Nie dość, że Ukraińcy „żyją na koszt Polaków”, to jeszcze mogą ich swobodnie obrażać chronieni przez policję. Dążeniem USA ma być jak największe osłabienie Rosji, Ukrainy, Polski i właściwie wszystkich państw europejskich, aby Waszyngton mógł swobodnie rządzić naszym kontynentem. W tym celu skłóca on ze sobą te kraje. Mikusek przeciwstawia to rzekomej „wspaniałomyślności” Rosji, która ma kontynuować w tym względzie tradycje ZSRR, jakie po 1945 roku miało oferować pomoc innym państwom zupełnie „bezinteresownie”, „od serca”.

Mikusek ma też kanał w serwisie Telegam, który prowadzi jednocześnie po polsku i po rosyjsku. Powiela na nim główne narracje rosyjskiej propagandy. Oprócz pisania o konieczności „denazyfikacji” Ukrainy, można na nim znaleźć wiele wpisów antyszczepionkowych. Udziela się aktywnie także na reżimowym portalu Belta, gdzie opowiada o swoim największym marzeniu – osobistym poznaniu Łukaszenki, aby móc mu „podziękować za jego mądrość”.

Stałym gościem „Myśli o Polsce” jest Paweł Jański. Przez wiele lat mieszkał on w Wielkiej Brytanii. Postanowił z niej „uciec” na Białoruś, gdyż – jak pisze Belsat – brytyjska policja i sądy nie stanęły po jego stronie w sporze z sąsiadem. W emigracji pomógł mu zresztą były opiekun Emila Czeczki. Jański prowadzi też własny kanał „Polacy w Białorusi”, na którym bez ustanku wychwala mińskie władze. Jego zdaniem Polska jest ofiarą amerykańskiego i brytyjskiego „kolonializmu”, zaś Waszyngton i Londyn nie myślą o niczym innymi, niż knucie w celu doprowadzenia do wojny pomiędzy słowiańskimi narodami – Polakami, Białorusinami, Rosjanami i Ukraińcami – aby spowodować „zagładę narodu polskiego”.

Kolejnym Polakiem wykorzystywanym przez miński aparat propagandy jest Tomasz Gryguć, znany także jako Pan Nikt. Przez białoruskie i rosyjskie media przedstawiany on jest jako „znany polski pisarz i bloger”. W roku 2009 był dyrektorem biura komunikacji korporacyjnej Orlenu. Później związał się z ugrupowaniem Grzegorza Brauna. Jego profil na Twitterze pełen jest antyukraińskich i antysemickich wpisów. Wzywał Rosję do zbombardowania Kijowa bronią nuklearną, powoływał się często na myśl Włodzimierza Lenina. W 2023 roku wyjechał na Białoruś, gdzie udziela się na łamach tamtejszego oddziału rosyjskiego propagandowego Sputnika. Według niego polskie partie „głównego nurtu” to „amerykańscy lokaje, klauni i sabotażyści”. Naszym krajem „w sferze wojskowo-politycznej” rządzą tak naprawdę Stany Zjednoczone, które wywołały wojnę w Ukrainie. Natomiast od strony „polityczno-ekonomicznej” Warszawą władają Niemcy. Możemy zaobserwować „upadek” Unii Europejskiej, która wegetuje „pod butem” USA, jakie kierują ją na ścieżkę wiodącą wbrew unijnym interesom. Choć z drugiej strony Gryguć chyba nad tym rzekomym „upadkiem” nie powinien tak ubolewać, skoro nazwał UE IV Rzeszą.

Jednak chyba najbardziej rozpoznawalnym Polakiem pojawiającym się w białoruskich mediach jest były poseł (w latach 2010-2011) Krzysztof Tołwiński. Podczas swojej kariery politycznej przewinął się przez: PSL, Samoobronę, PiS, Kukiz15, Konfederację, aby w końcu utworzyć własne ugrupowanie, o charakterze prorosyjskim i probiałoruskim – Formację Front. W wyborach parlementarnych w 2023 roku kandydował natomiast z listy prochińskiego Normalnego Kraju. Kiedy w sierpniu 2022 roku odwiedził Białoruś zarzucał polskim władzom prowadzenie „agresywnej polityki” oraz chęć „prowokowania Białorusi”. Na antenie Międzynarodowego Radia Białoruś sugerował, że spory polsko-rosyjskie to głównie robota amerykańskich i brytyjskich służb specjalnych, które manipulują w tym celu władzami w Warszawie, bowiem po klęsce Ukrainy chcą wykorzystać nasz kraj do walki z Moskwą. W tym celu też USA wyposażają polską armię. Warszawa zaś prowadzi „paranoiczną, prowokacyjną i agresywną” politykę w stosunku do Rosji i Białorusi.

Do tego grona wymienionego przez Belsat należałoby dorzucić jeszcze prorosyjską propagandzistkę Agnieszk Piwar, byłą dziennikarkę prokremlowskiego niszowego pisma „Myśl Polska” i „Sputnika Polska”. Komentuje ona polską politykę na łamach białoruskiego reżimowego portalu Belta. Przy czym przedstawia ją z punktu widzenia Białorusi i Rosji oraz ich interesów, posługując się narracjami charakterystycznymi dla kremlowskiej propagandy.

Białoruska propaganda dla uwiarygodnienia antypolskich narracji posługuje się pojedynczymi obywatelami naszego kraju, nadając im nierzadko „na papierze” kompetencje i znaczenie, których w rzeczywistości nie posiadają. Poza miłością do Mińska i Moskwy prezentują oni z reguły radykalne poglądy „antysystemowe”, a mówiąc po ludzku – są wyznawcami rozlicznych teorii spiskowych.  Czy czeka ich los Emila Czeczki, czyli pieniądze i mieszkanie do końca życia, to znaczy do momentu, kiedy przestaną być potrzebni białoruskiemu reżimowi?

MT

Fot. screen TikTok / @azarenok_napryamu