Zwycięstwo Ukrainy w wojnie z Rosją będzie też zwycięstwem Zachodu, którego nasz wschodni sąsiad jest nie tylko częścią, ale wręcz teraz staje się jego forpocztą, forpocztą wartości, które były (i miejmy nadzieję, że wciąż są) fundamentem świata euroatlantyckiego. Zwycięstwo Ukrainy będzie też oznaczać koniec Rosji, którą znamy, Rosji, która jest wprost kontynuatorem najgorszych form imperialnej przemocy, wyzysku, podbojów i strasznych zbrodni. To będzie też szansa by wolność odzyskały też inne narody, które na przestrzeni wieków Rosja podbiła, starała się wchłonąć, które zostały ograbione z kultury, historii i ziemi. Tych narodów jest kilkadziesiąt i przedstawiciele wielu z nich od dawna czekali na moment gdy imperialne centrum osłabnie. Wygrana Ukrainy właśnie da taką możliwość.
Wolność też mogą odzyskać sami Rosjanie, chociaż trzeba mieć świadomość, że wspieranie reżimu Putina, uczestnictwo w jego zbrodniach musi być rozliczone. Być może w przyszłości na nowo zorganizowane narody, które dziś przymusowo wchodzą w skład Federacji Rosyjskiej, też utworzą jakąś formę federacyjną, jednak jej fundamentem nie może być przemoc, lecz współpraca.
Niektóre z narodów bez wątpienia jednak wybiorą drogę niepodległości do czego przecież mają prawo. O tych procesach w ostatni weekend rozmawiano na Forum Wolnych Narodów Rosji w Warszawie zorganizowanym przez Fundację Solidarności Dziennikarskiej. W dyskusji brali udział przedstawiciele rosyjskiej opozycji, reprezentanci narodów, które dziś są w Rosji, lub przez Rosję uciskane i eksperci z Polski, Ukrainy, USA, Litwy, Kazachstanu i Białorusi.
Na Forum zwracano uwagę, że ruchy narodowe na terenie Federacji Rosyjskiej (czy szerzej na terenie Wspólnoty Niepodległych Państw) mogą przyspieszyć ukraińskie zwycięstwo. Moskiewskie centrum nie jest bowiem kontrolować całości zagrabionego terenu, nie jest w stanie opanować próby odrodzenia narodowego dziesiątków nacji. Oczywiście takie odrodzenie wymagałoby koordynacji i podjęcia ryzyka przez liderów zniewolonych społeczności. Być może to nie stanie się tak szybko. Podobnie jak szybkie wcale nie musi być wspomniane przeze mnie w pierwszym zdaniu ukraińskie zwycięstwo. Po drodze do niego mogą być jeszcze kompromisy, rozejmy, zdrady, które wojny nie zakończą, a będą ją jedynie przeciągać. Niewątpliwie takie właśnie scenariusze są pożądane przez część państw Zachodu. Bowiem każda „przerwa” w wojnie, każde ogłoszenie „zmniejszenia napięcia” będzie otwierać furtki do dalszego robienia interesów z Rosją. A jak o tym marzą niektórzy unijni politycy świadczą problemy z wdrażaniem sankcji wobec reżimu Putina. Niestety nie da się też wykluczyć, że połączenie rosyjskiej siły ze zdradą niektórych państw zachodnich może też doprowadzić do klęski Ukrainy, której skutki będą ogromnie niebezpieczne także dla naszego państwa i innych państw regionu.
Warszawskie Forum odbyło się w przededniu 9 maja, daty, która w neosowieckiej Rosji jest kluczowym elementem propagandy i niezbędnym elementem mitu tworzenia putinowskiego imperium. Ta data wcale nie symbolizuje triumfu nad nazizmem, lecz ma przypominać triumf nad podbitymi narodami nie tylko w składzie ZSRS, ale całego tzw. bloku wschodniego, w tym triumf nad Polską. Ma być „pokazówką” potęgi militarnej Moskwy. My nie mamy powodu w ogóle świętować zwycięstwa w II wojnie światowej, bo pomimo największej ofiary poniesionej przez nasz naród, pomimo udziału w armiach zwycięzców nam zabrano wolność, niepodległość, zdrowie i życie tysięcy Rodaków, którzy nie chcieli się podporządkować komunistycznej, obcej, narzuconej sowieckimi bagnetami władzy. Warto wspomnieć, że dzięki postawie polskich władz i zapewne zapowiedziom akcji protestacyjnych tym roku Federacja Rosyjska 9 maja nie będzie mogła też tego dnia w Warszawie przeprowadzić swojej propagandowej akcji „nieśmiertelnego pułku”, a taki plan miała. Ta data na pewno nie oznaczała też zwycięstwa dla innych ciemiężonych narodów, które sowieckie władze właśnie bardzo często oskarżały o rzekome wspieranie nazistów. Zresztą dokładnie to samo robi dzisiaj Rosja wobec Ukraińców wyjaśniając inwazję, bombardowanie i niszczenie ukraińskich miast, zabójstwa cywilów, w tym kobiet i dzieci.
Pozostaje mieć nadzieję, że przyjdzie kiedyś prawdziwy Dzień Zwycięstwa, w którym swoją faktyczną wolność będą mogły świętować narody, które dziś żyją pod jarzmem Rosji i państwa, które wciąż muszą żyć w obawie przed wybuchem tego nieobliczalnego wulkanu.
PB
Czytaj: https://kurierlubelski.pl/dzien-zwyciestwa-wolnych-narodow-kiedys-nastapi