Niestety można było się spodziewać, że zapewnienia Bidena złożone Putinowi o nieangażowaniu amerykańskich żołnierzy w przypadku rosyjskiej agresji na Ukrainie i niejednoznaczne deklaracje w sprawie przystąpienia tego kraju do NATO, tylko rozochocą Kreml. I dokładnie obserwujemy to teraz w kolejnych oświadczeniach rosyjskich struktur państwowych.
Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Aleksandr Gruszko stwierdził 18 grudnia br., że Zachód ma dwie drogi: poważne potraktowanie rosyjskich propozycji gwarancji bezpieczeństwa w Europie lub będzie mieć do czynienia z „militarno-techniczną alternatywą”. Co skrywają te słowa, tłumaczyć oczywiście nie trzeba, Moskwa wprost straszy świat wojną. Te rosyjskie „gwarancje bezpieczeństwa” zakładają, że Zachód pisemnie ma potwierdzić, że nie będzie już żadnego rozszerzenia NATO na byłe republiki ZSRS, a Rosja wtedy nie zaatakuje. Nie zaatakuje Zachodu, bo nie wiadomo (a może właściwie wiadomo) co zrobi z Ukrainą. W tym samym bowiem czasie inny z wiceministrów spraw zagranicznych Rosji, Sergiej Rjabkow sugeruje, że gwarancje bezpieczeństwa nie obejmują Ukrainy, w której władza, według niego, uformowała się w wyniku przewrotu państwowego, a zatem z punktu widzenia Kremla interwencja w tym kraju jest możliwa, chociażby po to, by przywrócić „legalne” władze. „Legalne” to znaczy takie, które są podporządkowane Moskwie tak jak polscy komuniści po wojnie, czy dzisiaj Łukaszenko na Białorusi.
A propos Łukaszenki, to znów w ostatnich dniach mogliśmy się przekonać, że białoruski reżim kontynuuje swoją hybrydową operację przeciwko Polsce. Tym razem wykorzystując dezertera z polskiej armii i posuwając się do kłamstw o rzekomym strzelaniu przez polskich żołnierzy i funkcjonariuszy do obywateli własnego państwa. Absurdalność tych zarzutów z jednej strony powinna nam uświadomić, do czego dąży ten sojusznik Putina, a z drugiej strony powinna otrzeźwić wszystkich tych, którzy w naszym kraju szkalują polskich żołnierzy i funkcjonariuszy broniących naszych granic.
Polska nie pozostaje bierna w sytuacji zagrożenia własnego terytorium, obywateli i zagrożenia naszych sojuszników. Właśnie dzisiaj odbywa się szczyt Trójkąta Lubelskiego (L3), w którym biorą udział prezydenci Polski, Litwy i Ukrainy. Przywódcy L3 potwierdzają wsparcie dla Ukrainy i kolejny raz uznają jej integralność terytorialną oraz nienaruszalność granic. Prezydenci Andrzej Duda, Gitanas Nauseda i Wołodymyr Zełenski wzywają też społeczność międzynarodową do zaostrzenia sankcji wobec Rosji. Państwa, które najbardziej w swojej historii odczuły, czym pachną rosyjskie „gwarancje bezpieczeństwa”, nie mają bowiem wątpliwości, że nawet werbalnie Rosji nie można ustąpić.
PB
Materiał oryginalny: kurierlubelski.pl