We wtorek na granicy polsko-białoruskiej doszło do tragedii. W Bugu utopił się 19-letni Syryjczyk. Nie umiał pływać, ale mimo to białoruscy pogranicznicy wepchnęli go do rzeki i kazali płynąć do Polski. Skąd znamy przebieg zdarzenia? Od bezpośredniego świadka, którego także Białorusini wepchnęli do rzeki.

To 22-letni Syryjczyk. Jemu się udało, koledze niestety nie. Ale obaj mieli przy sobie dokumenty i mogliby ubiegać się o ochronę międzynarodową. Teoretycznie. Jednak tak nie będzie. Jeden z nich z wiadomych względów – niestety nie żyje i uważam, że można go dopisać do listy ofiar reżimu Łukaszenki. A drugi? Drugi nie był zainteresowany taką formą pomocy. I to jest niestety szara rzeczywistość dzisiejszego pogranicza.

19 i 20 października polska delegacja parlamentarna, pod przewodnictwem wicemarszałek Sejmu RP Małgorzaty Gosiewskiej, goszcząc na Litwie z okazji XXIV Sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej i Seimasu Republiki Litewskiej wzięła udział w wizycie studyjnej na pograniczu litewsko-białoruskim. Ta część programu poświęcona była nielegalnej migracji z Białorusi jako narzędziu hybrydowej agresji wobec Polski i Litwy.

W ramach tego wydarzenia delegacja, której poza wicemarszałek sejmu towarzyszył także zastępca przewodniczącego Sejmu Republiki Litewskiej Paulus Saudargas, oddała hołd ofiarom masakry w Miednikach (to wydarzenie sprzed 30 lat, czyli okresu gdy Litwa wybijała się na niepodległość. Komandosi ryskiego OMON-u z zimną krwią zamordowali wówczas sześciu funkcjonariuszy litewskiej policji oraz służby celnej w celu zastraszenia młodej litewskiej niepodległości), a następnie odwiedziła granicę litewsko-białoruską oraz obóz dla uchodźców, zorganizowany przy Szkole Straży Granicznej. I tam odbyło się najważniejsze, moim zdaniem, wydarzenie tej wizyty – prezentacja ekspertów na temat sytuacji na granicy i naświetlenie problemu nielegalnej migracji.

Jako ekspert strony polskiej głos zabrał Bartosz Grodecki, podsekretarz stanu w MSWiA, który naświetlił sytuację na granicy polsko-białoruskiej. A nie jest ona optymistyczna. Jak relacjonował minister, polska straż graniczna odnotowała już 19 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy przez nielegalnych migrantów (na Litwie mówi się o ok. 4 tys. prób). Na 418-kilometrowej granicy w tej chwili znajduje się 133-kilometrowa zapora, i istnieje potrzeba jej powiększenia. Co ważne, granica polsko-białoruska była do niedawna jedną z najbardziej strzeżonych granic w Unii Europejskiej, a Białoruś była dotychczas bardzo lojalnym i wiarygodnym partnerem w kwestiach strzeżenia wspólnych granic. Wszystko zmieniło się w chwili, gdy reżim Łukaszenki wprowadził tzw. Otwartą politykę turystyczną, uznając, że Białoruś musi dywersyfikować loty. I robi to komercyjnie, przy okazji destabilizując sytuację na granicy zewnętrznej Unii Europejskiej. Migracja w ten sposób organizowana jest dedykowana. Śmiało można zatem napisać odwrotnie, w programie destabilizacyjnym Moskwy znalazła się możliwość zarabiania pieniędzy przez Białoruś, z której reżim skorzystał.

Obecnie na granicy, od strony Polski znajduje się 5 tys. funkcjonariuszy różnych służb, którzy stojąc w 4 liniach, co 200 metrów, pilnują porządku granicznego. I muszą to niestety robić, bo nie ma mowy obecnie o naturalnym przepływie migracyjnym – jak do niedawna na południu Europy, ale z ruchem wymuszonym. W całej tej sytuacji bardzo dużą trudnością jest rozróżnienie migranta od uchodźcy. Już sama definicja uchodźcy wymaga znowelizowania, bowiem ta obecnie funkcjonująca pochodzi z konwencji z 1951 roku i większość organizacji humanitarnych traktuje ją jako wyjściową, rozszerzająco, co nie pomaga w rozwiązaniu sytuacji. Ale sama Komisja Europejska też ma trudność z odpowiedzią, jak radzić sobie z problemem migracji, i wydaje się, że stoimy przed koniecznością zdefiniowania na nowo nie tylko pojęcia uchodźcy, ale i całej unijnej polityki migracyjnej. Tymczasem Polska i Litwa starają się zabezpieczyć wschodnią granicę UE na tyle, by nie dopuścić do rozregulowania Strefy Schengen, i godząc ochronę granic ze względami humanitarnymi (stąd obozy i ośrodki dla cudzoziemców przekraczających granicę Unii w celu poproszenia o objęcie ochroną międzynarodową). Zdaniem ministra Grodeckiego, w procedurę azylową chce wejść nie więcej niż 40 proc. nielegalnych migrantów, co powoduje rosnącą potrzebę przygotowania miejsc w kolejnych ośrodkach.

Kolejnym referentem był szef litewskiej komisji kontroli granicznej Saulius Nekraševičius, który opowiedział o litewskich doświadczeniach w zwalczaniu nielegalnej migracji z kierunku białoruskiego. Litwini określili, że ich granicę forsowali obywatele 64 krajów, a liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy w ciągu roku zwiększyła się stukrotnie. W związku z tym Litwa jasno definiuje obecną sytuację jako agresję hybrydową. I przedstawiono na to dowody. Jakiś czas temu białoruskie media zarzuciły litewskim pogranicznikom, że pobili i poszczuli psami grupę migrantów. Rzekomych poszkodowanych pokazano w telewizji, w której ze szczegółami opisali jak źle potraktowano ich na granicy. Litwini odpowiedzieli swoim filmem, ale nie materiałem dziennikarskim, tylko nagraniem z kamer na granicy. Widzieliśmy to nagranie – Białorusini przepuszczają grupę migrantów na pas graniczny, a przy słupie od strony litewskiej stoi pogranicznik z psem. Pies szczeka, migranci stoją w połowie drogi na Litwę i po pewnym czasie zawracają. Nie było kontaktu fizycznego. Faktycznie była straż graniczna i pies, reszta to propaganda. Takiej propagandy jest niestety na Białorusi wiele. Jednak jak zauważył Nekraševičius, nie tylko na Białorusi.

W jego opinii kampanie dezinformacyjne wobec Litwy, Łotwy i Polski prowadzone są także na zachodzie Europy, gdzie kieruje się wobec tych krajów zarzuty, że nie realizują międzynarodowych zobowiązań w zakresie praw człowieka, czy że stosują przemoc. W związku z tym obie delegacje podpisały w Miednikach oświadczenie o ataku hybrydowym prowadzonym przez białoruski reżim. Sygnatariusze wezwali również stronę białoruską do wzięcia odpowiedzialności za obywateli państw trzecich przebywających na jej terytorium, a społeczność międzynarodową do nałożenia kolejnych sankcji wobec osób odpowiedzialnych za wykorzystywanie migrantów przeciwko państwom UE.

WP

Materiał oryginalny: Felieton redaktora naczelnego. Hybrydowy atak reżimu Łukaszenki – Kurier Lubelski