Minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej w wywiadzie udzielonym gazecie „Trud” pod koniec sierpnia br. stwierdza, że „od 12 lat Rosja i Gruzja współdziałają przy braku stosunków dyplomatycznych”. Przypomnę, że ich zerwanie z inicjatywy Tbilisi było wynikiem przygody w Osetii Południowej podjętej przez rząd Michaiła Saakaszwilego. Jednocześnie Rosja niezmiennie opowiadała się za korzystnymi i przyjaznymi stosunkami z Gruzją”. Dalej Ławrow stwierdza: „Rosja zawsze ceniła przyjazne stosunki z bliskimi jej Gruzinami, z którymi żyliśmy w jednym państwie pod różnymi nazwami od ponad wieku. Jesteśmy przekonani, że jak najszybsze przezwyciężenie istniejących różnic, przywrócenie i pełny rozwój więzi dwustronnych odpowiada długofalowym interesom naszych krajów i narodów”.

W związku z tym, że przetłumaczony na język polski wywiad z ministrem spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej zamieściła Ambasada Rosji w Polsce, trzeba na tę dezinformację stanowczo zareagować, bowiem nie bez powodu skierowana jest ona do polskiego czytelnika. To prezydent Polski Lech Kaczyński pokrzyżował rosyjskiej armii plany zajęcia Tbilisi, stając się wrogiem Kremla. Zatem próby jego upokarzania także po śmierci (a tym jest promowanie wersji, w której to Gruzja jest agresorem, a prezydenci Litwy, Estonii, Ukrainy i premier Łotwy, którzy przybyli do Gruzji 12 sierpnia 2008 roku stają się w tej narracji sojusznikami szaleńca, który podpalił Kaukaz a nie bohaterami, którzy ocalili Gruzję przed całkowitym zajęciem przez Rosję) są jednym z elementów odreagowania za niepowodzenie.

Zerwanie stosunków dyplomatycznych między Rosją a Gruzją ma początek w innym wydarzeniu niż „przygoda w Osetii Południowej podjęta przez rząd Michaiła Saakaszwilego”. Źródłem „gruzińskiego problemu” dla Rosji jest faktycznie Saakaszwili, ale nie z okresu „osetyjskiej przygody w 2008 roku” a tzw. rewolucji róż w 2003 roku. To ten moment zaważył na dalszym losie Gruzji, podobnie jak dziesięć lat później Rewolucja godności (2013) zaważyła na losie Ukrainy. Obranie kursu prozachodniego i opowiedzenie się za przystąpieniem Gruzji do NATO ściągnęło na niego gniew Kremla. Wydarzenia z 2008 roku są tylko i wyłącznie konsekwencją tego kierunku. Liczne prowokacje ze strony Rosji i promoskiewskich południowoosetyjskich rebeliantów doprowadziły do wybuchu 5-dniowej wojny, w której Rosja była aktywnym uczestnikiem, nazywając swoją interwencję „operacją zmuszania do pokoju” a swoje wojska mirotworcami (oficjalnie mirotworcami byli żołnierze 2. batalionu ze składu 135. Pułku (2/135) 19. Dywizji Zmotoryzowanej 135. Pułku wspierani przez pododdziały wzmocnienia specnazu, które zgodnie z propagandą także stanowiły siły pokojowe. Wśród pododdziałów specnazu, które w szczególnie ważnych miejscach wzmacniały system obrony batalionu, była m.in. kompania „czeczeńskiego” batalionu „Wostok”- oficjalnie ze składu 42. Dywizji Zmotoryzowanej, de facto podporządkowanego bezpośrednio GRU. Według gruzińskich źródeł kompania specnazu „Wostok” liczyła ok. 80 żołnierzy, dwa BMP-2 i 3 ciągniki uniwersalne MTLB – źródło: Marcin Gawęda, KOMANDOS <<11/2010 nr. 208>>).

Zatem mówienie dziś o zerwaniu współpracy Rosji z Gruzją w wyniku „osetyjskiej przygody Saakaszwilego” jest o tyle prawdziwe, że w tym momencie Rosja pokazała swoje oblicze i faktycznie zerwała współpracę z Gruzją i cywilizowanym światem. Świat jednak starał się jeszcze tego nie dostrzegać, doprowadzając polityką zaniechań i kolejnych resetów do wzmocnienia Rosji o tyle, że odważyła się zaatakować Ukrainę.

Drugą manipulacją Ławrowa jest stwierdzenie, że Rosjanie „żyli z Gruzinami w jednym państwie pod różnymi nazwami od ponad wieku”. Jest to manipulacja obliczona na to, że czytelnikowi utrwali się obraz Gruzji będącej elementem większej całości – Carskiej Rosji, ZSRR a później WNP, której bliżej do Unii Euroazjatyckiej niż Unii Europejskiej czy NATO ze względu na fakt podlegania rosyjskiej strefie wpływów. Prawda o 100-letnim życiu Gruzinów z Rosjanami w jednym państwie jest taka sama jak prawda o 123-letnim wspólnym życiu Polaków z Rosjanami w jednym państwie w okresie utraty niepodległości. Nie ma to nic wspólnego z wyborem takiej drogi przez mieszkańców obu okupowanych krajów. Powoływać się na ten okres jako przykład pozytywny może jedynie arogancki potomek okupantów, który próbuje narzucać narrację historyczną z pozycji siły.

WP

Źródło: https://poland.mid.ru

Fot. wikipedia.org